Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 26 kwietnia 2024 00:46
Przeczytaj!
Reklama

Antoni Dawidowicz - złotowscy pretorianie komunizmu

Podziel się
Oceń

Powiatowe Urzędy Bezpieczeństwa Publicznego (PUBP) owiane są czarną legendą. Część z nich nie doczekała się jednak opracowania historycznego. Do tego grona należy PUBP w Złotowie. Tymczasem jego funkcjonariusze zasługują na szersze zainteresowanie. Oni również zapisali bowiem swoje krwawe karty w historii naszego kraju i regionu. Tym samym zasłużyli na miano pretorian komunizmu.

PUBP w Złotowie rozpoczął swoją działalność na terenie powiatu złotowskiego 18 kwietnia 1945 roku. Pierwszy posterunek liczył zaledwie trzech funkcjonariuszy. Jeden z nich napisał po latach "Po przyjeździe do Złotowa zastaliśmy w większości miasto puste. 75 % domów nie było zamieszkałe. W wolnych godzinach po służbie graliśmy w piłkę na krzyżówkach i nikt nam nie przeszkadzał, bo miasto wyglądało jak wymarłe". Oczywiście tego rodzaju sielankowy obraz nie oddaje prawdziwego oblicza tamtych czasów.

Pierwszym szefem Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Złotowie został ppor. Mieczysław Cielma. Po nim stanowisko objął absolwent szkoły NKWD w Kujbyszewie – ppor. Czesław Obuchowicz (od maja 1945 r.). To właśnie za jego kadencji nastąpiło przejęcie obecnego budynku Urzędu Miejskiego w Złotowie na potrzeby organów bezpieczeństwa. Po nim PUBP kierowali: por. Teodor Popławski (od października 1945 r.), chor. Stefan Chrapkowski (od lutego 1946 r.), por. Michał Kuchiwczak (od sierpnia 1947 r.), chor. Jan Jakowiec (od maja 1949 r.), ppor. Witold Godlewski (od lipca 1949 r.). Ostatnim szefem PUBP w Złotowie (w ramach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego) był kpt. Henryk Wątroba, który objął funkcję we wrześniu 1951 roku. O tych i innych funkcjonariuszach złotowskiego UB przeczytacie Państwo w cyklu artykułów, który nosi nazwę "złotowscy pretorianie komunizmu". Będzie ich kilkanaście. 

Złotowscy funkcjonariusze UB posiadali bogate życiorysy. Ich nazwiska możemy odnaleźć m.,in. w kontekście zwalczania grup niepodległościowych w innych częściach kraju. Przykładem Antoni Dawidowicz, który, jeśli wierzyć dokumentom wytworzonym przez UB, przyczynił się m.in. do rozbicia oddziałów "Zapory" i "Orlika". 

Na świat przyszedł 4 listopada 1905 r. w miejscowości Czarne (gmina Duraczów, województwo kieleckie). Ojciec był robotnikiem, matka pracowała zaś w gospodarstwie domowym. W okresie młodości uczęszczał m.in. do gimnazjum w Skierniewicach oraz szkoły kolejowej w Radomiu. Po zakończeniu nauki podjął pracę jako torowy. To właśnie w tym okresie jego życia nastąpiło wydarzenie, które miało ogromny wpływ na jego powojenne wybory.  W 1924 r. związał się bowiem z partią komunistyczną. W tej organizacji zajmował się m.in. kolportowaniem broszur propagandowych na terenie Łodzi, Opoczna i Skierniewic.

12 września 1926 r. Antoni Dawidowicz otrzymał powołanie do wojska. Służbę pełnił w Zegrzu. Zakończył ją w 1928 r. w stopniu plutonowego. Po powrocie do cywila kontynuował pracę w PKP. Obok tego również tę na rzecz komunistów, co ostatecznie skutkowało jego aresztowaniem w 1932 roku. Pozbawienie wolności trwało tylko cztery miesiące. Miało jednak istotne konsekwencje. Dawidowicz stracił bowiem pracę. Na bezrobociu przebywał do 5 sierpnia 1934 r., tj. do momentu otrzymania posady w Fabryce Sztucznego Jedwabiu w Tomaszowie Mazowieckim. W wymienionym przedsiębiorstwie pracował do wybuchu wojny.

Podczas hitlerowskiej okupacji Dawidowicz kilka razy zmieniał miejsce swojego stałego pobytu. W tym czasie pracował m.in. w firmie "Komdrobit i Strug", która zajmowała się budową dróg. Niewolniczą pracę na rzecz wspomnianego przedsiębiorstwa świadczyli sowieccy jeńcy wojenni. Rzekomo Dawidowicz pomógł kilku z nich w ucieczce. Kolejnymi niepotwierdzonymi informacjami są te, że  z tego powodu ukrywał się do końca wojny przed niemieckim gestapo, współpracując w tym czasie z komunistyczną partyzantką (dowódcą oddziału był "Kołpak").

W 1944 roku Armia Czerwona wkroczyła na ziemie polskie. Od tego momentu rozpoczyna się sowiecka okupacja, która w miarę postępów frontowych obejmowała coraz to nowe obszary. W tym miejscu pojawia się również zjawisko kolaboracji Polaków. Jej skala trudna jest do określenia i pomijana przez badaczy. Nie ulega jednak wątpliwości, że było to po wojnie zjawisko powszechne. 

Antoni Dawidowicz należał do grupy osób, które współpracowały z sowieckim okupantem. Miał kontakty z NKWD. Zapewne przełożyły się one na to, że objął funkcje Komendanta Ochrony Kolei oraz Kierownika Urzędu Miejskiego w Międzyrzeczu. Wymienione stanowiska pełnił do czasu rozpoczęcia kariery w Urzędzie Bezpieczeństwa. Mowa tu jeszcze o roku 1944. Najpierw trafił do Radzynia (wywiadowca, starszy referent, kierownik PUBP). Potem były Puławy (kierownik). To właśnie z nich trafił do Złotowa (18 marca 1947 roku), gdzie objął funkcje starszego referenta, p.o. zastępcy szefa PUBP. Warto wspomnieć, że jedną z przyczyn przeniesienia było zastrzelenie 21 września 1946 r. Feliksa Woźniaka - żołnierza z 21 Samodzielnego Batalionu Saperskiego w Lublinie. Dawidowicz, idąc z żoną i dwoma innymi funkcjonariuszami UB w kierunku swojego domu, rzekomo został zaczepiony na ulicy przez będącego pod wpływem alkoholu żołnierza. Jak głoszą oficjalne dokumenty w tej sprawie, Dawidowcz działał w obronie własnej. A jak było w istocie? W kontekście Puław warto wspomnieć o jeszcze jednym wydarzeniu. Mowa o spaleniu miejscowości Wąwolnica w dniu 2 maja 1946 roku.  Według oficjalnych danych zniszczono: 101 domów, 106 stodół, 121 obór i 120 innych budynków. W płomieniach zginęły też przynajmniej 2 osoby. Zbrodni dokonali komuniści - funkcjonariusze UB. Był to odwet za wspieranie przez mieszkańców Wąwolnicy Antykomunistycznego Podziemia.  Oczywiście w oficjalnej propagandzie wydarzenia te przedstawiono zupełnie inaczej. Jako pierwszy telefonogram wysłał kierownik puławskiego PUBP Antoni Dawidowicz. Na podstawie tego i innych "źródeł" ówczesna prasa pisała: "Dla bandytów z NSZ nie istnieją żadne tamy moralne w ich niecnych występkach. Mówią o tym dobitnie zajścia w Wąwolnicy”. Ten fragment artykułu dedykuję szczególnie tym osobom, które nadal powielają "ubeckie" historie o zbrodniach Żołnierzy Wyklętych. 

Późną wiosną 1947 roku Dawidowicz trafił ze Złotowa do Kamienia Pomorskiego (od 17 maja 1947 roku pełnił funkcję p.o. zastępcy szefa PUBP). Potem do Szczecina. W swoim CV miał wówczas m.in. pochwałę za likwidację "band" AK (Radzyń, Biała Podlaska, Łuków) oraz Krzyż Walecznych i Srebrny Krzyż Zasługi. Te wyróżnienia odnosiły się również do prowadzonych w kierowanych przez niego urzędach śledztw. Jakie stosował w ich trakcie metody? Nie trudno odpowiedzieć na to pytanie. Warto jednak podkreślić, że mowa o nich nawet w oficjalnych raportach UB. Przykładem ten sporządzony w Kamieniu Pomorskim. Możemy w nim przeczytać o kolejarzu, który podejrzany był o nielegalne posiadanie broni. Ponieważ bicie gumową pałką nie przyniosło skutku (podejrzany nie przyznawał się do winy), skrępowano go i podtapiano w misce, w której znajdowała się woda z rozpuszczoną w niej solą. Należy podkreślić, że tortury były standardową metodą śledczą. Stosowano je we wszystkich Urzędach Bezpieczeństwa!

Antoni Dawidowicz był bezwzględnym funkcjonariuszem i gorliwym wyznawcą komunistycznej ideologii. Miał więc papiery na to, by zrobić karierę w "bezpiece" w okresie Polski Ludowej. Tak się jednak ostatecznie nie stało. Głównym powodem były jego skłonności do intryg (mowa o tym m.in. w charakterystykach służbowych). Osiągnęły one swoje apogeum podczas pobytu Dawidowicza w Kamieniu Pomorskim. W raportach żalił się m.in. na niską dyscyplinę wśród podwładnych i zbytnie spoufalanie z mieszkańcami. Można wysnuć domniemanie, że próba zaprowadzenia własnych porządków sprawiła, że został odwołany ze stanowiska i ostatecznie wydalony ze służby. Oficjalne przyczyny to jednak m.in. sprzeniewierzenie mienia, które posiadał z tytułu pełnionej funkcji w Złotowie, ucieczka więźniów z aresztu w Kamieniu Pomorskim (13 listopada 1947 r.), nepotyzm, a także prześladowanie mieszkańców (np. fryzjerki, która nie wykonała usługi na jego rzecz). Dodatkowym materiałem były dokumenty posiadane przez MBP, z których wynikało, że w czasie okupacji służył w oddziałach ochronnych na Ukrainie, nadzorując pracę przymusowych robotników. 

Antoni Dawidowicz został aresztowany 27 grudnia 1947 r. W więzieniu przebywał jednak tylko 14 dni, a następnie został zwolniony i dyscyplinarnie wydalony ze służby (31 stycznia 1948 r.). Otrzymał również nakaz wysiedlenia z terenu Pomorza Zachodniego. Ciekawy jest fakt, że tuż po odejściu Dawidowicza z UB, umorzono wszelkie sprawy prowadzone przeciwko niemu. Kilka miesięcy później, już z czystą kartą, został wójtem w miejscowości Polanica Zdrój. Zmarł 20 grudnia 1965 r. w Świdnicy.

Zapewne Czytelnik tego artykułu pomyślał, że specjalnie wybrałem "czarną owcę" - najgorszego funkcjonariusza UB ze Złotowem w życiorysie. Otóż nie jest to prawdą. Pozostali wcale nie byli lepsi. O tym jednak w kolejnym artykule.

źródła:

Akta personalne funkcjonariusz SB: Dawidowicz Antoni, imię ojca: Józef, data urodzenia: 04-11-1905 r. IPN Sz 0019/352

Tomasz Panfil, To było piękne, majowe popołudnie… Spalenie Wąwolnicy 2 maja 1946 roku - TEKSTY - Przystanek Historia

Twarze Lubelskiej Bezpieki, Lublin 2007

Katalog ipn Biuletyn Informacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej (ipn.gov.pl)

Zbiory własne autora


Napisz komentarz
Komentarze
zachmurzenie małe

Temperatura: 3°CMiasto: Złotów

Ciśnienie: 1007 hPa
Wiatr: 10 km/h

ReklamaMarcin Porzucek - Poseł na Sejm RP
KOMENTARZE
Autor komentarza: ZłotowiankaTreść komentarza: A Złotowskie Aktualności już wybielają tego pana w swojej gazecie....żal.plData dodania komentarza: 25.04.2024, 19:45Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!Autor komentarza: realiaTreść komentarza: Znając życie, teraz to się pewnie zaczęło urabianie i przekupywanie sąsiadów przez B. I ci, co wcześniej na niego narzekali, teraz stchórzą i schowają głowę w piasek, żeby mieć święty spokójData dodania komentarza: 25.04.2024, 10:07Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!Autor komentarza: KasiaTreść komentarza: Znajoma mówi ×DData dodania komentarza: 25.04.2024, 00:47Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!Autor komentarza: To tylko postępTreść komentarza: Panie są atrakcyjne. Dlatego dobór kreacji przez tego Pana zrozumiały. Kwiaty i wino już nie w modzie.Data dodania komentarza: 24.04.2024, 21:05Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!Autor komentarza: RTreść komentarza: Obie Panie nosza nazwisko, ktore od razu mowi ze lepiej im nie wierzyc. Znajomy mieszka blisko i mowi ze szczekanie tego psa slychac nawet pod blokiem. Co do interwencji prezesa to rzeczywiscie emocje wziely gory. U mnie na klatce zdarzaly sie dziwne akcje, wrzask kobiety o 2 w nocy itd ale zawsze przed wyjsciem na klatke sie ubieralem...Data dodania komentarza: 24.04.2024, 20:01Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!Autor komentarza: Dr VirionTreść komentarza: Szaty mają drugorzędne znaczenie. Zapewne umowa tego nie reguluje. Natomiast tu mowa m.in. o ochronie wizerunku. Był w pracy i wykonywał czynności urzędowe lub nie. Tu jest istotą sporu. Stąd taka narracja na zlotowskie.pl.Data dodania komentarza: 24.04.2024, 16:02Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!
Reklama
News will be here
Reklama