Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 19 kwietnia 2024 03:47
Przeczytaj!
Reklama

„Gra w butelkę” – gwiazdy wypromują Złotów

Podziel się
Oceń

Jeszcze w tym roku kręcone mają być ostatnie sceny do filmu „Gra w butelkę”. To produkcja w gwiazdorskiej obsadzie, której akcja dzieje się w Złotowie.

W filmie zagrali już m.in. Katarzyna Figura i Edward Linde Lubaszenko, a jeszcze w tym roku na planie pojawi się Marian Dziędziel. Leszek Sawicki nad swoim dziełem pracował przez pięć ostatnich lat.

Leszek Sawicki, reżyser filmu „Gra w butelkę” realizację swojego pomysłu rozpoczął już pięć lat temu. Jak sam przyznaje, porwał się nieco z motyką na słońce i na początku nie zdawał sobie zbytnio sprawy, w którym kierunku potoczy się ten projekt. Później z małego projektu zamienił się on w wielką produkcję, która nie tylko przyciągnęła gwiazdy polskiego kina, ale która także ma szansę trafić wkrótce na srebrny ekran, w niesamowity sposób promując Złotów.

- To projekt pierwszego filmu fabularnego reżyserowanego w Złotowie. Realizacja trwa już kilka lat, a dokładnie jest to już piąty rok kręcenia. I jestem pewien, że będzie to ostatni rok, choć oczywiście nie chcę zapeszać – mówi krótko autor produkcji.

Akcja dzieje się w czasach II Wojny Światowej i jest ściśle związana z samym Złotowem, który jeszcze wtedy nosił niemiecką nazwę Flatow. Obecni mieszkańcy zapewne bez problemów odnajdą na ekranie wiele miejsc, które mijają na co dzień, choć duża część zdjęć była kręcona w lesie. Niemniej dla złotowian wizyta w kinie na filmie „Gra w butelkę” powinna być podwójnym przeżyciem.

- Wszystkie sceny są kręcone w Złotowie. Powiem więcej, ten film opowiada o Flatowie (niemiecka nazwa Złotowa – przypomina redakcja). To jest film o mieście Złotowie, z głównym bohaterem, którym jest złotowianin, który zamierza wyemigrować i przeżywa pełne perypetie. Do tego kształtuje się, więc to powrót w głąb tego bohatera – mówi reżyser Leszek Sawicki, który zdradził nam nieco szczegółów o swoim filmie. - W tym filmie są jakby dwa pola narracji, by zrozumieć teraźniejszość i przeszłość. Często spotykam się ze stwierdzeniem, iż jest to film historyczny, co jest nieprawdą. Nie szukam zresztą tej prawdy historycznej. To mnie zupełnie nie interesuje, bo uważam, że nie jesteśmy w stanie tego przekazać. Bardzo interesuje mnie natomiast taka psychodrama, to wszystko, co działo się w czasie II Wojny Światowej, ten czas, gdy ludzie byli poddani dramatycznym wyborom. Chodzi o pewne ekstremalne sytuacje. W tym filmie próbuję delikatnie ten temat pokazać.

Sam Sawicki nie ukrywa, że z wielu względów właśnie jego rodzinne miasto było idealnym wyborem dla wielu scen. Wychował się on w Złotowie, tu dorastał, tu poznawał wiele lokalnych legend, z których część wykorzystał przy pisaniu scenariusza. Całość stanowić będzie niesamowitą wizytówkę Złotowa. Rzadko zdarza się bowiem, by miasta takiej wielkości stawały się sceną produkcji filmowych. Mieszkańcy zresztą już zdążyli odwdzięczyć się reżyserowi za tą specyficzną promocją ich miasta.

- Udało nam się uzyskać dofinansowanie w czysto demokratycznym głosowaniu, czyli w budżecie obywatelskim. Bardzo dziękuję za to, że ten projekt znalazł się pośród dwunastu nominowanych. Był on jedynym z dziedziny kultury i ku mojemu zaskoczeniu udało się uzyskać ponad 420 głosów, dzięki czemu otrzymamy pieniądze. Te środki zostaną wykorzystane na sceny finałowe.

W tych zagra między innymi Marian Dziędziel. To kolejne głośne nazwisko, które zdecydowało się stać częścią projektu Leszka Sawickiego. Wcześniej przed kamerą stanęli m.in. wspomniani Katarzyna Figura i Edward Linde Lubaszenko. Jak udało się przyciągnąć na plan tak głośne nazwiska i aktorów z takim dorobkiem?

- Wszystko zależy od scenariusza. Ja nie jestem reżyserem z wielkim dorobkiem, ale porwałem się na ten projekt. Początkowo chciałem zrealizować film dużo krótszy. Przyznam jednak, że ja sam jeszcze takiego filmu nie widziałem, więc zacząłem działać z dużo większym rozmachem niż początkowo planowałem. Myślę, że właśnie to docenili pierwsi znani aktorzy, którzy zaczęli się pojawiać w tym projekcie.

Można jednak domyślać się, że współpraca z aktorami, którzy swoje już przeżyli do najłatwiejszych nie należy. Swoim doświadczeniem z pewnością dominowali oni nad wszystkimi obecnymi na planie, dlatego z pewnością od czasu do czasu próbowali przemycić swoje pomysły. Z korzyścią dla całego filmu – twierdzi Sawicki.

- Ja kocham aktorów. Uważam, że ten zawód jest bardzo trudnym. A to, co się dzieje na planie, to również pewna wypadkowa sytuacji związanych z trudem tej realizacji. To naprawdę bardzo trudny do zrealizowania projekt. Mieliśmy bardzo małe pieniądze, a porwaliśmy się na dużą rzecz, która nam się udała, więc niemożliwe stało się możliwym. Cieszę się więc, że udało nam się utrzymać ten wysoki poziom – mówi.

Gwiazdy stanowiły jednak mniejszość na planie filmowym. Sawicki już od początku postawił bowiem na specyficzną mieszankę, a więc właśnie aktorów z wieloletnim doświadczeniem oraz zwykłych ludzi, którzy po raz pierwszy stawali przed kamerą filmową. Wyszło rewelacyjnie – zapewnia główny zainteresowany, a więc właśnie reżyser Leszek Sawicki.

- Co do aktorów, to już w założeniu mieliśmy, by zawodowych aktorów prowadzić obok naturszczyków, którzy pojawili się na planie po raz pierwszy. Osoby, które debiutowały, które nie miały żadnego doświadczenia nagle zaczynały grać zawodowo. Oni się zmienili. Tu jest moje szczęście, że nie pomyliłem się na castingach, bo mógłbym naprawdę „położyć” ten film. A tak, wystąpił w nim na przykład pan Macanko, strażnik miejski, który zagrał naprawdę świetnie. Był Remek Małaczek, Kamil Okólski z Piły. To są ludzie bez dorobku, ale grając na planie ze znanymi aktorami potrafili wzbić się na swoje możliwości, których na pewno wcześniej nie znali. To też obserwowali aktorzy zawodowi.

Zresztą selekcja do filmu wciąż jeszcze nie jest zamknięta. Sawicki podkreśla, że w ostatnich scenach będzie jeszcze wykorzystywał nawet kilkuset statystów, więc jeśli marzycie o karierze aktorskiej, to będziecie mieli jeszcze szansę, by poczuć jej namiastkę. Sama produkcja zbliża się powoli ku końcowi. Po pięciu latach ciężkiej pracy, walki ze scenariuszem, warunkami atmosferycznymi i brakami finansowymi w końcu zbliżamy się do punktu, w którym Leszek Sawicki może powiedzieć, iż wkrótce postawi kropkę nad „i”.

-Pieniędzy oczywiście potrzebujemy jeszcze sporo, ale dzięki budżetowi obywatelskiemu mamy środki na sceny finałowe z Marianem Dziędzielem. Zresztą ten budżet obywatelski to był największy prezent, jaki mogłem otrzymać od ludzi po tych wieloletnich trudach realizacji filmu „Gra w butelkę”. Te sceny nakręcimy we wrześniu. Potem będzie nam brakowało jeszcze dwóch planów.

Nie oznacza to jednak, że nawet w ostatnich miesiącach wszystko szło jak z płatka. Film wciąż wyzwalał w Sawickim nowe pokłady energii i kreatywności, a do tego woli walki, bez której zapewne nigdy by nie powstał. Niektóre sceny wymagały bowiem anielskiej cierpliwości i wiary w to, że to, co robi ma sens. Najtrudniejsze już jednak – najprawdopodobniej – za nami.

- Jeśli czegoś się bałem, to planu zimowego z udziałem dzieci. Ale udało się. Był to bardzo trudny plan, ale jestem przeszczęśliwy, bo mieliśmy dużą grupę dzieci. Zapaliliśmy 70 żarówek w Nadleśnictwie Złotów. Było chyba minus pięć stopni, a musiałem robić dużo dubli. Wolałem jednak wybrać kręcenie nosem rodziców tych dzieci niż to, by byliby niezadowoleni wychodząc z kina – twierdzi Sawicki.

A jakim filmem będzie „Gra w butelkę”? W czasach, gdy widzowi podaje się kolejne sceny jak na tacy, nie zmuszając go do nadwyrężania szarych komórek reżyser stanął przed trudnym wyborem czy wyprodukować film ambitny, który zmusi widza do myślenia czy popłynąć z prądem i podobnie do innych produkcji zaserwować widzom film łatwy, miły i przyjemny w odbiorze. Sam Sawicki twierdzi, że udało mu się wypośrodkować te dwie wersje.

- Ja nie zabraniam nigdy myślenia, więc mam nadzieję, że ten projekt skłoni do głębokiej refleksji. Spotkałem się zresztą z takimi pytaniami, czy ten film będzie łatwy w odbiorze. Mogę zapewnić, że będzie łatwo go zrozumieć, bo prześledzimy drogę tego złotowianina, to jak przeżywa pewną psychodramę, bo jest wrzucony do „Unter Stadt”, cofa się w przeszłość, aby ratować swoją ukochaną. To wszystko go kształtuje i staje się zupełnie kim innym, niż był na początku.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, wówczas „Gra w butelkę” będzie gotowa jeszcze w tym roku. W międzyczasie trwają rozmowy z dystrybutorami, którzy są zainteresowani wprowadzeniem go do kin. Jednego już teraz możemy być pewni – tak specyficznej reklamy Złotów nie miał zapewne nigdy, a dzięki filmowi o mieście będzie mówiło się w samym kraju. Sam Sawicki z kolei nie zamierza poprzestawać na tej jednej produkcji i już planuje kolejny, tym razem wymagający znacznie mniej nakładów film krótkometrażowy „Patron”.

 

 

Krzysztof Kuźmicz

 



Napisz komentarz
Komentarze
zachmurzenie duże

Temperatura: 4°CMiasto: Złotów

Ciśnienie: 1011 hPa
Wiatr: 10 km/h

ReklamaMarcin Porzucek - Poseł na Sejm RP
KOMENTARZE
Autor komentarza: SanTreść komentarza: Do autora arykułu; informacyjnie ok.Tylko jaki ma to cel? Bez obrazy; jest ten tekst przydługi,odniesienia chyba dla historyków.A tutaj trzeba pytać ; dlaczego sprzedano obcym dochodowe firmy?Kto i dlaczego to firmował? Jakaś dziwna cisza nad autorami tych transakcji.Data dodania komentarza: 19.04.2024, 02:42Źródło komentarza: Już w niedzielę referendum w Złotowie!Autor komentarza: SanTreść komentarza: Krótkie pytanie; kto sprzedał w obce ręce ciepłownię, kto sprzedał Mzw iK, kto wyburzył pod zamówienie piękny obiekt kina? Ktoś pamięta autora? I jaki w tym miał interes?Data dodania komentarza: 19.04.2024, 02:33Źródło komentarza: Już w niedzielę referendum w Złotowie!Autor komentarza: faktTreść komentarza: Leszczyński jest opłacany przez NovagoData dodania komentarza: 19.04.2024, 01:32Źródło komentarza: Już w niedzielę referendum w Złotowie!Autor komentarza: BujanTreść komentarza: WIdzę, że 77 wyjatkowo łaskawie potraktowali ten konflikt. W Pile już nie było tak łaskawie!Data dodania komentarza: 19.04.2024, 01:04Źródło komentarza: Plaga golasów? Kolejny, tym razem w Złotowie!Autor komentarza: 13Treść komentarza: Trafi na pewno bo juz są zawiadomienia od pokrzywdzonych mieszkańcówData dodania komentarza: 19.04.2024, 01:03Źródło komentarza: Plaga golasów? Kolejny, tym razem w Złotowie!Autor komentarza: PrawoTreść komentarza: Z prawnego punktu widzenia byłbym nieco ostrożniejszy z takich sformułowaniach , podobno itp. Jeśli sprawa trafi do sądu to każdą tak sformułowaną tezę trzeba poprzeć dowodami i świadkami. Na świadków również mogą być powołane osoby piszące komentarze tu czy na Facebooku aby przedstawiły w sądzie dowody inaczej może to być traktowane jako co najmniej pomówienia. Art 212 Kodeksu karnegoData dodania komentarza: 18.04.2024, 23:01Źródło komentarza: Plaga golasów? Kolejny, tym razem w Złotowie!
Reklama