Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 8 października 2025 14:27
Reklama

Zmarł Dariusz Lemańczyk - lider kapeli Mysomtacy

Podziel się
Oceń

Z przykrością informujemy, że w wieku 52 lat odszedł do domu Pana, Dariusz Lemańczyk - społecznik (m. in. były działacz Iskry Krajenka) i muzyk (lider kapeli Mysomtacy). Wkrótce podamy więcej szczegółów na temat uroczystości pogrzebowych. Rodzinie zmarłego składamy wyrazy współczucia. W związku ze śmiercią Darka przypominamy archiwalny wywiad, który w 2000 roku ukazał się na stronie Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi.
  • Źródło: Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi , Informacja własna
Zmarł Dariusz Lemańczyk - lider kapeli Mysomtacy

Źródło: Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi, Dariusz Lemańczyk FB

Bo My som tacy jacy som

Rozmowa z p. Dariuszem Lemańczykiem pseudo „Lemon”, liderem kapeli podwórkowej Mysomtacy w Krajence.

Skąd Panowie do Nas przyjechali?

Przyjechaliśmy z północnej Wielkopolski z powiatu złotowskiego, a pochodzimy z Krajenki, z takiej małej, pięknej, czterotysięcznej miejscowości i… mamy kapelę Mysomtacy.

Od kiedy Panowie istnieją?

Gramy już 25 lat, w tym roku – 18 lipca – obchodzimy jubileusz 25-lecia działalności kapeli.

Czy kapela działa przy KGW?

Działamy przy Krajeńskim Ośrodku Kultury. Współpracujemy ze Stowarzyszeniem Lokalna Grupa Działania Krajna Złotowska jako kapela podwórkowa gramy w różnych okolicznościach i w różnych miejscowościach. Po prostu tam gdzie nas zapraszają tam jedziemy. Jeśli chodzi o KGW to jeździmy z kołem na różnego rodzaju wydarzenia, śpiewamy i współpracujemy.

Mysomtacy, skąd pomysł na taką oryginalną nazwę?

Nie wiem jakoś tak samo wyszło, po prostu oni są tacy, to dlaczego my nie możemy być tacy.

Skąd się bierze pomysł na repertuar?

Mamy część swoich utworów, a część czerpiemy z dobroci innych kapel. Jeździmy po różnych przeglądach, gdzie grają inne kapele i współpracujemy między sobą. Mówimy: słuchajcie macie fajny utwór, czy możemy go zagrać gdzieś tam w Polsce. I oni się zgadzają, bo czemu nie. Na takiej zasadzie to działa.

Jakie Panowie oceniają „Dzień Kobiet na Ludowo”?

Bardzo dobrze. Wczoraj jak graliśmy ludzie się bawili. Wspaniałe przysmaki regionalne przyciągają, bo przecież na co dzień takich rzeczy się nie je. Ludzie gonią za pracą, mają mnóstwo obowiązków, a taki dzień z kulturą ludową daje możliwość poznania jej i delektowania się nią. Bo my powinniśmy sięgać do tradycji.

Próbujecie się dostosować do każdej grupy odbiorców?

Tak, jak najbardziej. Przykładowo w naszym zespole gra chłopak, który ma 30 lat i lubi to co robi. Najważniejsze jest to aby widzowie byli zadowoleni. Oczywiście każdy z nas lubi też inny rodzaj muzyki. Ja lubię słuchać Gun’s Roses czy AC/DC. Jest społeczeństwo, które kocha ciężki rock, ale też tacy, którzy lubią kapele ludowe. I to jest fajne. My mamy zróżnicowany repertuar, często są to piosenki, które zna cała Polska np. Szła dzieweczka do laseczka. Próbujemy dostosować się do sytuacji, co zależy od rodzaju imprezy. Nasi widzowie nie oczekują tylko grania i śpiewania, ale również, że rozbawimy ich żartami sytuacyjnymi, a takich w repretuarze mamy sporo. Scenariusz pisze samo życie.

A z ilu osób składa się zespół?

Teraz jest nas czterech . Przez ostatnie 25 lat wiele osób się przewinęło. Obecnie mamy w składzie Pana, który w 2000 r. przyjechał do nas z Kazachstanu i gra na akordeonie. Jak gramy Biełyje rozy to on śpiewa w oryginale. Ale ogólnie wszyscy śpiewamy. Drugi kolega jest sołtysem, gra na gitarze basowej.

Ale Pan cały czas trwa na posterunku, jako lider?

Od samego początku. Nie czuję się liderem, każdy ma swoje zadanie. My są po prostu tacy. Uzupełniamy się. Niektórzy grają już u świętego Piotra. Każdy z nas ma jakieś problemy. Ale się spotykamy, bo chcemy, raz w tygodniu robimy próby. To praca i przyjemność zarazem. To po prostu trzeba kochać. Bo jak ktoś tego nie kocha, jak się tego nie lubi, to nic z tego grania nie wyjdzie. Trzeba kochać muzykę, kochać odbiorcę i to co się robi.

Mam nadzieję, że jeszcze niejednokrotnie Panowie nas odwiedzą

Jeśli nas zaprosicie to my z przyjemnością przyjedziemy

My też mamy taką nadzieję, tym bardziej, że Instytut planuje wiele imprez promujących kulturę ludową. Życzymy sukcesów i zapraszamy na kolejne wydarzenia.

(2020)

 

źródło: Bo My som tacy jacy som – Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi (nikidw.edu.pl) Redakcja 77400.pl dziękuje za udostępnienie tekstu wywiadu


Napisz komentarz

Komentarze

zachmurzenie duże

Temperatura: 12°C Miasto: Złotów

Ciśnienie: 1019 hPa
Wiatr: 16 km/h

ReklamaMarcin Porzucek - Poseł na Sejm RP
KOMENTARZE
Autor komentarza: TrumTreść komentarza: Internet boli lewaków i liberałów. Koniecznie musza go ocenzurowć.Data dodania komentarza: 8.10.2025, 02:50Źródło komentarza: Andrzej Kisiel o sytuacji w powiecie: nepotyzm, czystki i polityczne ustawkiAutor komentarza: You what?Treść komentarza: Gdyby głupota potrafiła latać to radna mogłaby zastąpić flotę LPR w Polsce. Nie musiałby siedzieć z redaktorem tylko zająć się bachorem.Data dodania komentarza: 7.10.2025, 17:05Źródło komentarza: Ratownictwo w polu widzenia, czyli o lądowisku bez lądowiskaAutor komentarza: OlaTreść komentarza: Dyskusja nad dotacją z miasta w kwocie 100 tys gdzie na iprezy wydaje się po 50 -70 tys a przychodzi na nie setka ludzi. Czy dobrze pamiętam, że na nagłośnienie imprezy wydano 60 tys która była robiona na Hali Złotowianka, Dodatkowo, która była finasowana z funduszu do walki z uzależnieniami? Czy sprzęt z ZDK nie wystarczy aby nagłośnić podobne występy?Data dodania komentarza: 7.10.2025, 13:49Źródło komentarza: Ratownictwo w polu widzenia, czyli o lądowisku bez lądowiskaAutor komentarza: RozczarowanyTreść komentarza: Zmienia się nasza rzeczywistość medyczna Na palcach można policzyć personel medyczny który wykonuje swój zawód z pasją . Spójrzmy prawdzie w oczy liczy się pieniądz .Świetni Ratownicy poszli w pi.. du,Ci co zostali są przemęczeni .. pielęgniarki ,z czystej przyjemności jeżdżą po dyżurach po innych szpital z pewnością w poszukiwaniu "odpoczynku "bluzgając przy tym łacina aż miło. .Lekarz psychiatra który sam potrzebuje pomocy ,stawia diagnozy pacjentom .. Komu trzeba otworzyć oczy... Świetny personel któremu chce się coś jeszcze robić jest tłamszony przez pozostałych . Wstyd .Data dodania komentarza: 7.10.2025, 11:45Źródło komentarza: Ratownictwo w polu widzenia, czyli o lądowisku bez lądowiskaAutor komentarza: MarekTreść komentarza: Dokładnie, "helikoptery potrafią lądować w polu a lądowisko to kwadrat z betonu" To prawda tak jak to , że lekarze potrafią pomagać w polu, pod namiotem, w piwnicy. Jednak lądowisko, które jest zgodne z przepisami i jest wpisane do rejestru ULC pozwala na operacje lotniczne nie tylko kiedy jest tzw. eRka czyli doszło do tragicznego wypadku. Jest gros przypadków kiedy po rozpoznaniu stanu pacjenta przenosi się w normalnym trybie. To jest duża różnica kiedy nam przyjdzie mieć tylko możliwość przewożenia pacjentów transportem drogowym.Data dodania komentarza: 7.10.2025, 09:58Źródło komentarza: Ratownictwo w polu widzenia, czyli o lądowisku bez lądowiskaAutor komentarza: ZlotowiakTreść komentarza: Pamiętam tą sesje gdzie były przekazywane 100 tys na lądowisko dla szpitala na wniosek p.Kopinke, wszyscy dobrze pamiętamy jaki cel temu przyświecał a mianowicie wybieleniu sie radnego który nie mieszka w Zlotowie i nie powinien być Radnym ( dziwne , że tego wątku pan redaktor nie pociagnął) . Trudny czas i to co sie dzieje w szpitalu nie jestem przekonany czy słuszne było przekazywanie takiej kwoty, można by było lepiej sporzytkować, całość ma kosztować kilkaset tysięcy a tak naprawdę jest to kwadrat betonu i żeby az tyle kosztowało to szok. Pytanie jest także jak długo ten szpital pociągnie jak stawki godzinowe są horrendalne i ratownicy tez juz zaczynają sie buntować. Czy to szpital udźwignie. Oby sie nie okazało ze powstanie lądowisko na zamkniętym szpitalu. A śmigłowce faktycznie potrafią lądować w różnych miejscach tzn boiska , pola, drogi więc poniekąd radny na rację.Data dodania komentarza: 7.10.2025, 07:42Źródło komentarza: Ratownictwo w polu widzenia, czyli o lądowisku bez lądowiska
Reklama
Reklama