Ostatnio trend propagandowy ze strony niektórych mediów nieco zwolnił tempo. Nie jest to oczywiście sytuacja, która nas specjalnie ekscytuje. To bowiem zapewne chwilowa tendencja. Można domniemywać, że chodzi o kolejne przetasowanie kart na lokalnym stoliku samorządowo-politycznym. To jednak również wyraźne ostrzeżenie dla osób publicznych przed wchodzeniem w mariaże z określonymi mediami. Dotychczasowa praktyka ukazuje bowiem dobitnie, że ogrzewanie w nich wizerunku ma z reguły charakter tymczasowy. Ten sam delikwent, i to mimo złożenia pokaźnej daniny, za chwilę może zostać postawiony pod pręgierzem i stać się ofiarą linczu medialnego. Potwierdzają to historie polityków, którzy wchodzili do tej rzeki wielokrotnie i z takim samym skutkiem z niej wychodzili, nie wyciągając wniosków z historii. Kiedyś kreowani na bohaterów, zbawców lokalnej społeczności, obecnie złoczyńcy z łatką złodziei i oszustów. Na przykład słyszą w tle powracające pytania: gdzie jest tłuczeń? W naszych archiwach przechowujemy wiele takich przypadków i nagrań w celu obrony nadszarpniętego wizerunku. Wielu już odwiedzało nasze progi traktując nas jak klinikę z zamiarem opatrzenia ran po medialnym ataku. Niestety w wielu przypadkach nasze zalecenia czy porady psychologiczne były na niewystarczającym poziomie, gdyż wiele razy pacjenci popełniali ten sam błąd.
Bardzo często, zwłaszcza w ostatnim okresie, otrzymujemy informacje, które skłaniają nas do głębszej refleksji. Coraz częściej pojawiają się bowiem doniesienia o działaniach, które można określić jako wręcz mafijne: naciski, szantaże, groźby wobec radnych, pracowników oraz mieszkańców. Zbieramy je i skrupulatnie weryfikujemy. Z przyczyn oczywistych wstrzymujemy się jednak z publikacjami, dopóki nie uzyskamy wiarygodnych dowodów. W wielu przypadkach wyraźnie widzimy bowiem, że podrzuca się nam sensacyjnie brzmiące materiały, by jedynie wywołać określone reakcje lub zaszkodzić konkretnym osobom. Nie jesteśmy cynglami kogokolwiek. Od tego są inni.
Nasza redakcja, choć skromna w zasoby, poświęca większość czasu na weryfikację i ustalanie faktów. Otrzymujemy wiele sygnałów anonimowo lub z prośbą o zachowanie poufności. Stąd niekiedy zarzuty, że „śpimy” albo nie reagujemy na bieżące wydarzenia. Prawda jest jednak taka, że za każdym razem, gdy decydujemy się na publikację, robimy to po analizie bo mamy z tyłu głowy, że są tacy, którzy podrzucają nam fałszywe tropy.
Obecnie szczególnie uważnie przyglądamy się wątkom dotyczącym nieformalnych wpływów na radnych. Szczególnie metodom, jakimi niektóre media próbują oddziaływać na decyzje samorządowe. Badamy doniesienia o szantażach, groźbach i naciskach na radnych oraz pracowników urzędu. Sprawdzamy także informacje od byłych pracowników fundacji i innych instytucji. Prosimy o cierpliwość, wszystkie tematy, które Państwo nam zgłaszacie, zostaną przez nas podjęte i wyjaśnione w odpowiednim czasie. Szczegółowo zajmiemy się m.in. sprawą Jeziora Burmistrzowskiego, sytuacją ordynatora ginekologii dr. Bobińskiego oraz kulisami inwestycji oraz interesu jaki za tym stał, czyli budowy drogi przy ul. Kresowiaków. Po otrzymaniu odpowiedzi z UOKiK wrócimy także do tematu cen paliw w Złotowie. Opiszemy też sprawę haraczy dla samorządowców za tzw. ,,klikalność", kto płacił za spokój i ile.
Ponadto zbadamy sprawę zawiadomień, precyzyjnie mówiąc denuncjacji do nadrzędnych organów łowieckich. Sprawa jest delikatna. Jej głównymi bohaterami są bowiem znane w regionie postaci: złotowski prawnik oraz osoba uzurpująca sobie od lat prawo do rozgrywania lokalnych samorządowców. Mamy więc wpływowe osobistości. Na dodatek prawnik - bohater donosu - posiada bogatą wiedze o przepływach finansowych, które szczególnie mogą zbulwersować Państwa, którzy swoje środki przeznaczają na cele pewnej fundacji. Oczywiście "koledzy" mogą jeszcze sprawę próbować załagodzić. Wygląda jednak na to, że pójdzie na noże. Wyczuwalne jest to po zainteresowaniu i sposobie dostarczenia tej wiedzy do naszej redakcji. Poziom emocji jest więc wysoki. Osobę, która rozgrywa w mieście brudną kampanię wobec władzy samorządowej informujemy, że ustalimy okoliczności tej sprawy, a także intencje, które mogły za tym stać. Zostaliśmy o tym poinformowani i nie pozostawimy tego bez wyjaśnienia.
Apelujemy do Państwa o dalszy kontakt i przekazywanie nam informacji. Tylko wspólnie możemy wyjaśnić, co naprawdę dzieje się w naszym mieście i przeciwstawić się nieuczciwym praktykom. Naszym celem jest rzetelność, a nie tworzenie sensacji – dlatego każdy sygnał traktujemy poważnie i starannie weryfikujemy, zanim podejmiemy decyzję o publikacji
Napisz komentarz
Komentarze