W Złotowie wszystko się zmienia poza myśleniem. Nowe władze, które obiecywały świeżość i rozwój, zafundowały mieszkańcom symbolikę tak toporną i bezmyślną, że aż trzeba się zatrzymać. Na murach i tablicach pojawiło się nowe logo miasta z wieżą ciśnień, napisem „Złotów” oraz datami 1370–2025 i wyboldowaną liczbą 655. Nowoczesna forma? Nowy kierunek? Nic z tych rzeczy. To przykład, jak zaprzepaścić potencjał budowania miejskiej marki i sprowadzić ją do absurdalnego kultu liczb, które nic nie znaczą.
Zamiast spójnej tożsamości, opartej na wartościach, historii i przyszłości miasta, serwuje się mieszkańcom ślepą numeromanię. Odliczanie kolejnych lat od enigmatycznego 1370 roku, które nie niesie żadnego przekazu poza mechanicznym upływem czasu. A wszystko to z nieuchronnością prowadzi nas w stronę liczby 666, która jak wskazuje ta logika kultu za dekadę zostanie równie bezrefleksyjnie wyeksponowana jako kolejna „rocznica odcinka czasu”?
Tylko co właściwie ma symbolizować? Że jesteśmy starsi? Że potrafimy odejmować? Że nie mamy lepszego pomysłu na komunikację niż coroczne wstawianie nowego numerka? To nie strategia to kuriozalna forma urzędowego numeromaniakalnego fetyszyzmu, która obnaża brak wizji i zmysłu gospodarowania miejskim wizerunkiem.
Zacznijmy od treści. W domyśle mamy tu „jubileusz odcinka czasu” wyliczenie, że od roku 1370 do 2025 minęło 655 lat. Ale co to właściwie znaczy? Absolutnie nic. Upływ czasu nie niesie tu żadnej idei poza może jedną: że się starzejemy. I choć może to trafne podsumowanie obecnej kadencji, to z pewnością nie jest to przekaz rozwojowy ani matematycznie okrągły. Co więcej za rok ta liczba będzie już nieaktualna. Będzie 656. I co wtedy? Nowe malowanie? Nowy projekt? Nowe zlecenia? Czy naprawdę ktoś uważa, że aktualizowanie herbu co 12 miesięcy to dobry pomysł? Pomysł na miejską markę opartą na numerologii, kultywowaniu upływu lat?
To logo nie koresponduje z żadną strategią. Co istotne, nie odwołuje się do strategi gminy jaka jest dumnie prezentowana na stronie miasta, nie promuje walorów turystycznych, nie buduje tożsamości. To po prostu działanie matematyczne z wieżą ciśnień, brunatnym kolorem (który przypomina wszystko, tylko nie świeżość i rozwój nie wspominając o symbolice tego koloru)
Pytanie zasadnicze: Jaki jest sens wyliczać upływ czasu, który nawet nie jest okrągły jak w powszechnym zwyczaju świetuje się rocznice. Choćby dziesiąte, ćwierćwieczne czy półwieczne. A może po prostu przypadkowa liczba, która zmienia się co roku pod zlecenie nowego opracowania i wykonania? Jeśli to drugie to mamy do czynienia z cwanie przemyślanym drenowania podatnika. Malowanie murów, zmiana grafik, aktualizacje materiałów wszystko to generuje niepotrzebne koszty. Utrzymywanie kuriozalnego logotypu nie da się inaczej określić jak niegospodarność. Zamiast stworzyć trwały, ponadczasowy symbol miasta, stworzono sezonowy produkt marketingowy, który za chwilę trzeba będzie zmieniać. Bo data się zdezaktualizuje, a brunatny kolor… cóż, on już na starcie był nieaktualny.
A skoro już idziemy tą drogą, to czekamy na 2035 rok, kiedy różnica wyniesie 666 lat. Ciekawe, czy ktoś odważy się wtedy wypuścić znak z taką liczbą w centrum. Czy i wtedy będą świętować „kolejny jubileusz odcinka czasu”? Może złotymi cyframi i w blasku fajerwerków. Bo jeśli dziś numer 655 ma symbolizować cokolwiek, to chyba tylko nieudolność, brak wizji i upadek miejskiej wyobraźni. A o symbolikę koloru już nawet nie trzeba będzie pytać narzuci się sama, jak w tym starym kawale o bacy, któremu wszystko kojarzyło się z .............
Napisz komentarz
Komentarze