Redakcja otrzymała wieczorem zdjęcie tego dzieła. Dostajemy wiele informacji o poważnych problemach, których z oczywistych względów bez sprawdzenia nie publikujemy, ale zdarzają się również takie michałki, które bardzo łatwo możemy zweryfikować. Oczywiście, nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie treść baneru, która wprawiła w autentyczne osłupienie. Na miejsce udaliśmy się natychmiast, podejrzewając najpierw żart. Zastaliśmy zawieszony żóty banner oraz płot, który skutecznie zablokował wjazd każdemu, kto akurat zamierzał faktycznie korzystać ze swojego własnego podwórka. Dla pewności, łamiąc zakaz, wjechaliśmy na teren wewnętrzny kamienic. Nie zastaliśmy ani śladu budowy. Podwórko jak podwórko, jedynym znakiem aktywności był rzeczony płot przy szkolnym boisku. Owszem, gdzieś pojawiało się coś na kształt ogrodzenia, ale zgodnie z prawem budowlanym, samo ogrodzenie nie czyni z miejsca placu budowy. Brak tablicy informacyjnej, brak numeru pozwolenia, brak nawet drobnej adnotacji dzięki której można ustalić kontakt do inwestora.

Rozmawiając z właścicielami kamienic, atmosfera jedynie gęstniała. Okazało się, że cała inicjatywa została przeprowadzona poza nimi – współwłaścicielami gruntu, na którym dumnie wyrósł nowy płot z komunikatem. Nie tylko nikt nie raczył ich zapytać o zgodę, ale nikt nawet nie wpadł na pomysł, żeby cokolwiek skonsultować czy, o zgrozo, poinformować. Do tego wszystkiego, ich reputacja ucierpiała, bo teraz to oni, nieświadomi zupełnie niczego, muszą tłumaczyć się najemcom sklepów, lokali usługowych i mieszkań, dlaczego z dnia na dzień mają utrudniony dostęp do podwórka. Zupełnie nieświadomie właściciele stali się mimowolnymi twarzami miejskiego cyrku logistycznego, w którym płot gra główną rolę, a mieszkańcy kamienic tylko kiwa głową z politowaniem.
Jeden z współwłaścicieli upoważnił nas aby jego wypowiedź opublikować:
To jest jakiś absurd! Od 8 lat walczymy o to aby nie powstał budynek w miejscu byłej wieży strażackiej. Uchyliliśmy przed SKO i WSA parę decyzji o warunkach zabudowy i cały czas toczy się ta sprawa w Naczelnym Sądzie Administracyjnym w Warszawie. A teraz nagle nie zostaliśmy powiadomieni o toczącym się procesie pozwolenia na budowę które zostało wydane jak się okazuje bez zawiadomienia stron. Jest to rażące naruszenie prawa i mój zespół prawny zrobi wszystko aby to absurdalne pozwolenia na budowę zostało uchylone. Drugim absurdem jest to że Pan Inwestor zawłaszczył sobie bez pozwolenia pozostałych właścicieli jedyną drogę do naszych posesji i wydał Nam zakaz wjeżdżania i poruszania. Jeśli Pan Inwestor nie zna zasady dobrego sąsiedztwa to będzie musiał przejść jeszcze parę procesów sądowych i zapłacić odszkodowania najemcom za utracone zyski z działalności gospodarczych. Wypowiedzi udzielił znany złotowski przedsiębiorca- Prezes Zarządu Hydropexu Mateusz Raczyński współwłaściciel jednej z kamienic przyległych do działki gdzie ma być budowany budynek.

Jakby tego było mało, na żadnej z przyległych działek nikt nie otrzymał urzędowego zawiadomienia o toczącej się procedurze związanej z pozwoleniem na budowę. Innymi słowy – nie ma budowy, jest ogrodzenie bez autora i bez celu. Całość zaczyna przypominać reality show, w którym brakuje tylko prowadzącego wręczającego statuetkę za najbardziej brawurową samowolę budowlaną sezonu. Sprawa bulwersuje nie tylko właścicieli, ale i wszystkich korzystających z podwórka, którzy, co najgorsze, uznali, że płot to sprawka właścicieli kamienic. Otóż – nie! Ludzie, którzy naprawdę powinni być w tej historii bohaterami tła, zostali postawieni na pierwszym planie tylko dlatego, że ktoś uznał, iż szybka akcja na własną rękę nie wymaga żadnych zgód ani konsultacji.
W tej opowieści absurdu komunikatów można śmiało zignorować, bo nie obowiązuje nikogo – i oby na tym zakończyła się cała hucpa. Niestety nikt pod komunikatem się nie podpisał, a do Starostwa trafi wkrótce zapytanie, czy rzeczywiście toczy się postępowanie dotyczące tego miejsca.
Napisz komentarz
Komentarze