W praktyce okazał się jednak przykładem wyjątkowej manipulacji. Co ciekawe, nikt z radnych nie zwrócił uwagi na rażące i oczywiste przesłanki, które obnażały uknuty plan miejskiego wydziału propagandy, zapewne przygotowany jeszcze w godzinach pracy urzędu.
Radni co prawda krytykowali sam film, wytykając wycieczki pod adresem poprzednika burmistrza Adama Pulita, lecz istota sprawy przeszła im kompletnie obok. Dlaczego? Być może zabrakło refleksu, czasu, może dało o sobie znać zmęczenie. Faktem jednak pozostaje, że nikt nie dostrzegł, iż burmistrz pozwolił sobie na bezczelność wobec swoich radnych, radnych opozycji, urzędników i także mieszkańców. Obraz, jaki wyłania się z tego spektaklu, jest jednoznaczny. Dla obecnej władzy nie istnieją granice przyzwoitości, a skala zuchwałości wręcz poraża. Bo kto przy zdrowych zmysłach ryzykowałby manipulację tak prymitywną, tak łatwą do obnażenia i ośmieszenia? A jednak – ku naszemu zdziwieniu – radni połknęli przynętę w całości. Jak to mówi młodzież: ,,łyknęli wszystko jak pelikany".
O ile bezrefleksyjne przyklaskiwanie przez radnych sprzyjających burmistrzowi nie budzi zaskoczenia, o tyle zastanawia brak reakcji tych, którzy zasiadali wcześniej w radzie i powinni znać kulisy poprzedniej kadencji. Wydaje się, że znaleźli się w sytuacji niewygodnej, nie chcą otwarcie bronić poprzednika, a jednocześnie trudno im przyklaskiwać obecnej władzy. Nie zaskakuje natomiast totalne uśpienie i czołobitność radnych wiernych burmistrzowi, tam motywacje są aż nazbyt czytelne i nie sposób mieć złudzeń co do racjonalności czy samodzielności ich zachowań.
Niezależnie jednak od powodów, stwierdzić trzeba jasno: radni dali się nabrać. Tymczasem naszą powinnością jest przerwać ten irracjonalny sen i nazwać rzeczy po imieniu. To, co wydarzyło się na sesji, było po prostu rażąco niegodziwe i jednocześnie śmieszne. I choćby tylko po to warto o tym wspomnieć, aby wydział propagandy nie miał satysfakcji, że wszyscy dali się nabrać na tę farsę zaserwowaną przez burmistrza Pieniążkowskiego. Musimy na to odpowiedzieć.
Na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Złotowie, która odbyła się 28 sierpnia 2025 roku, burmistrz Jakub Pieniążkowski przedstawił dane dotyczące środków zewnętrznych pozyskanych przez miasto. Niestety sposób, w jaki zaprezentował te dane, budzi poważne wątpliwości i woła o natychmiastową krytyczną analizę, gdyż to ewidentna manipulacja.
Pieniążkowski zestawił okresy kadencji w sposób fałszywy i mylący, porównując rok 2014 (0 zł) z 2024 (ponad 3 miliony złotych) oraz
2015 (215 tysięcy) z trwającym rokiem 2025, w którym kwota przekroczyła 29 milionów złotych.
Fakty są jednak takie, że w 2014 roku burmistrz Adam Pulit objął stanowisko dopiero 8 grudnia i operował wyłącznie pieniędzmi przejętymi po poprzedniku, co całkowicie fałszuje obraz porównań. Poprzednikiem Adama Pulita był burmistrz Stanisław Wełniak, który delikatnie mówiąc, z środków zewnętrznych korzystał w sposób dość powściągliwy. Godzi się zauważyć, że w roku 2014 r. Stanisław Wełniak, który nie pozostawił swojemu następcy żadnych zadań z projektów, pozostawił jedynie i aż obsługę prawie ośmiomilionowego kredytu, który został zaciągnięty bez celu, tak na wszelki wypadek i kosztował ostatecznie dodatkowy milion w odsetkach. Ponadto wskazanie w filmie Pieniążkowskiego 2014 jako roku administrowania burmistrza Pulita jest nadużyciem na co wskazuje data zaprzysiężenia i każdy kto ma wyobraźnię jak funkcjonuje państwowy urząd, to pewnie domyśla się, że w niespełna połowie grudnia, gdzie kilkanaście dni do okresu świątecznego, niewiele można zwojować tym bardziej, że to koniec roku.
Z kolei przywołany do porównania rok 2024 roku to kadencja mieszana – Jakub Pieniążkowski objął urząd 9 maja, co oznacza, że wiele projektów, które realizował, było zaplanowanych i wpisanych do budżetu jeszcze przez jego poprzednika Adama Pulita. Brak wyraźnego rozróżnienia między tym, co jest zasługą którego zespołu, jawnie wypacza obraz i wprowadza ewidentnie mieszkańców w błąd. Pieniążkowski pochwalił się budżetem i rozpędzonymi projektami dyskontując je jako argument porównawczy. Można więc stwierdzić, że pochwalił się osiągnięciami ekipy Pulita, stawiając to w kontrze do mizerii jaką otrzymał Pulit po Wełniaku i to w ostatnich dniach roku. Właściwie zapis na planszy jest prawidłowy: ZERO, ale on obrazuje osiągnięcia Wełniaka, mentora dawnej ekipy i samego Jakuba Pieniążkowskiego.

Dlaczego zatem nie powiedział tego dla jasności a umieścił logotyp Wielkopolskie Zdroje, który wówczas jeszcze nie obowiązywał? Nie wiedział? Ustalenie tego faktu nie jest trudnym zadaniem dla urzędu. Ten cwany zabieg to szaleństwo i aberracja. Chcąc dokopać komuś, jednocześnie prezentując jego osiągnięcia, przypisując je sobie? Dodatkowo zuchwałość komunikowania tego radnym, którzy zasiadali w tym czasie w radzie, jest zupełnie wyjątkowe. Trzeba mieć to ,,coś'' w sobie, aby umieć bez żenady wykonać taki numer.
Opisaliśmy to na wstępie, skupmy się teraz na istocie tych zabiegów.
Kolejne co przykuwa uwagę, jest wymienianie projektów pod innym tytułem czy nazwą. To dało się usłyszeć w przypadku wymieniania składowych kwoty rzekomego sukcesu pozyskania środków. Ten dziwny zabieg wskazuje na modus operandi, polegający na tym, że pod przykrywką nowych haseł o parkach, skwerkach i zieleńcach kryją się często projekty z wcześniejszych lat, takie jak tzw. „parki kieszonkowe", zgłaszane w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych.
W wymiarze transparentności niezbędna jest rzetelna weryfikacja tych wszystkich danych. Dlaczego? Na prezentowaną kwotę mogą się w dużym udziale składać projekty z drugiej kadencji Adama Pulita, które teraz prezentowane są pod nazwą roboczą, aby pewnie nie przywołać wspomnień. Warto także sprawdzić, czy projekty, które zostały przez radę przeniesione do późniejszej realizacji, nie stanowią składnika tej magicznej kwoty, którą obwieszczał Pieniążkowski na sesji. To jednak wymaga analizy, o którą teraz trudno natomiast to, co wykazaliśmy wcześniej, jest oczywiste i do sprawdzenia bez wysiłku. Wystarczy przywołać odpowiedzi na takie hasła jak. Kredyt Wełniaka, data zaprzysiężenia A Pulita...
No właśnie, jeszcze przy tej okazji, warto sprawdzić jak głosowano nad przystąpieniem do tzw. ZIT-ów i co tym sposobem osiągnięto i na jakie kwoty. Tutaj pojawi się hasło ,,Parki Kieszonkowe". Już teraz podczas szkieletowania tego artykułu pamięć przywołuje kolejny fakt, który dokładnie sprawdzimy, ale pamiętamy, że inicjatywa Pulita przystąpienia do ZIT-ów była rozszarpana przez grupę radnych, której wówczas przewodniczył Jakub Pieniążkowski. Czyżby dzisiaj ZIT-owskie owoce wrzucał do swojego koszyka i obwieszczał jako swoje dokonania?
Dla jasności i uczciwości złożymy do Urzędu Miejskiego oficjalny wniosek o udostępnienie pełnych informacji: kto i kiedy składał wnioski, kto podpisywał umowy oraz jakie były ich wartości. To jedyny sposób, aby sprawiedliwie ocenić pracę wszystkich zaangażowanych osób i oddzielić fakty od propagandy.
Władza nie może opierać się na marketingowych sztuczkach i nieprecyzyjnych prezentacjach. Burmistrz jak wspominaliśmy, powinien być osobą zaufania publicznego, stąd weryfikacja jego prawdomówności i transparentności to nie tylko obowiązek radnych, ale i całej społeczności. Czy to właśnie tak powinno wyglądać rządzenie w Złotowie? Potwierdza to także wygenerowane niedawno hasło, które powstało na potrzeby, kiedy informowaliśmy o przewróconej latarni na Placu Paderewskiego. Hasło brzmiało mniej więcej tak: ,,Mieszkańcy Złotowa zasługują na prawdę". Oczywiście pójdziemy tym tropem tylko pytanie- ile będziemy czekać na odpowiedź z urzędu? Czy w imieniu mieszkańców zasłużymy na rozsądny termin odpowiedzi, czy maksymalny możliwy? O tym też nie zapomnimy poinformować.
Napisz komentarz
Komentarze