W Starostwie Powiatowym w Pile wystąpił niezwykły zbieg okoliczności. W poniedziałek wybrana grupa konserwatorów została przeszkolona przez zewnętrznych specjalistów od procedur prawnych i mowy ciała, w tym składania zeznań przed sądem, a już w środę ci sami pracownicy stawili się w sądzie jako świadkowie w drugim procesie karnym przeciwko byłemu staroście Eligiuszowi Komarowskiemu. Doniesienie złożyła formalnie skarbniczka Sonia Wojciechowska - Wiśniewska a inicatywa należała do obecnych władze powiatu ze starostą Rafałem Zdzierellą na czele. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że pracownicy zostali o szkoleniu poinformowani zaledwie kilkadziesiąt minut przed jego rozpoczęciem. Oświadczyli, że nigdy wcześniej nie przechodzili takich szkoleń, bo są one dedykowane kadrze średniego i wyższego szczebla. Ta dziwna koincydencja czasowa szybko zebrała wymierne żniwo w ich zeznaniach.
Członkowie zarządu powiatu na czele ze starostą osobiście przybyli na rozprawę, by ocenić efekty szkolenia, jednak sąd musiał poprosić ich o opuszczenie sali ze względu na przyszłe role w procesie.
Szkolenie objęło wyłącznie tych pracowników szczebla gospodarczego, którzy mieli tego dnia zeznawać. Niestety nie przyniosło oczekiwanych rezultatów, co zostało skrupulatnie zaprotokołowane. Pracownicy-świadkowie byli wyraźnie zaskoczeni, że były starosta doskonale orientował się w zakresie szkolenia i innych elementach ich zeznań. Spójność wypowiedzi była mocno różna, co prawdopodobnie wywoła wiele konfrontacji podczas ustalania faktów. Świadkowie dobrze pamiętali wydarzenia sprzed dwóch lat, ale mieli trudności z przypomnieniem sobie tego, co działo się wczoraj lub dziś rano, zresztą i te sprzed dwóch lat pamiętali różnie.
Pracownicy nie potrafili precyzyjnie określić, ile składali oświadczeń ani kto przygotował ich treść. Często padały zapewnienia, że zrobił to dyrektor lub wicedyrektor, a oni tylko podpisali, by za chwilę twierdzić, że właściwie ustalili to wspólnie i w porozumieniu. Jeden z pracowników przesłuchiwanych rano stanowczo twierdził, że oświadczenie napisał samodzielnie, co stało w kontrze do zeznań pozostałych świadków. Media obecne na sali rozpraw na pewno szeroko zrelacjonują wszystkie niespójności, których było tak wiele, że nie sposób przywołać.
Szczególną uwagę zwracała reakcja redaktora pewnego darmowego biuletynu, który słuchając zeznań wykonywał coś w rodzaju tańca na siedząco: machał głową, wiercił nogami, unosił ręce i wydawał co rusz głośne jęki. Jego relacja z pewnością będzie wyczerpująca i dostarczy niezapomnianych wrażeń.
Warto docenić gospodarność zarządu powiatu, który organizuje pracownikom szczebla gospodarczego szkolenia z mowy ciała i procedur prawnych związanych ze składaniem zeznań przed sądem, prowadzone przez wyspecjalizowanych coachów i zamówionych prawników, mimo że starostwo dysponuje własnymi prawnikami i przeszkolonymi specjalistami na etacie. To sygnał, że starostwo ma komfortową sytuację budżetową. Stąd wniosek dla niedofinansowanych klubów i stowarzyszeń: warto ubiegać się o dotacje, póki szkolenia pionu konserwatorskiego nie wyczerpią budżetu powiatu.









Napisz komentarz
Komentarze