Do naszej redakcji docierają prośby o zajęcie się sprawą z sąsiedniego powiatu, która może mieć wpływ nie tylko na życie mieszkańców Rzeczycy, ale także na komfort wypoczynku wielu Pilan. Okolice Tuczna od lat są jednym z ulubionych kierunków weekendowych wyjazdów mieszkańców Piły, przyciągają pięknymi jeziorami i malowniczą doliną Rzeczycy. Dziś ten sielankowy obraz zderza się z rzeczywistością biogazowni, żwirowni i planów kolejnej uciążliwej inwestycji, dużej obory na setki sztuk bydła.
Po analizie relacji dyskusji na sesji rady gminy w Tucznie, wybrał się nasz dziennikarz, aby przyjrzeć się z bliska sprawie biogazowni w Rzeczycy i planowanych kolejnych inwestycji. Kilka dni po sesji oburzenie mieszkańców jeszcze narasta, jest to okazja do rozmów z mieszkańcami, których problem dotyka bezpośrednio. Wielu z nich chętnie opowiada o uciążliwościach, ale gdy pada pytanie o imię i nazwisko, pojawia się wyraźna obawa, nie są pewni, czy publiczne zabieranie głosu jest dla nich bezpieczne, nie chcą kłopotów ani ewentualnych szykan, choć ich spokój i komfort życia został już naruszony w sposób znaczy. Równolegle powstał film o wyraźnie propagandowym charakterze, sfinansowany przez inwestora, w którym występują przedstawiciele władz oraz osoby mające bezpośredni interes w realizacji przedsięwzięcia. Głos mieszkańców o odmiennym zdaniu został w nim całkowicie pominięty, co budzi dodatkowe emocje i poczucie niesprawiedliwości w lokalnej społeczności.
To zjawisko, gdy ludzie boją się wystąpić z imienia i nazwiska, socjologia opisuje jako potrzebę społecznego dowodu słuszności, ktoś musi pierwszy „wyjść z tłumu”, żeby inni poczuli wsparcie i odwagę. W Rzeczycy taką osobą staje się pani Jagoda. Nie widzi problemu, aby otwarcie z nami rozmawiać. Po krótkiej rozmowie okazuje się, że pochodzi z naszych terenów, konkretnie z Wyrzyska, a w Rzeczycy szukała spokoju i wiejskiego klimatu, z którym postanowiła się związać. Jak sama mówi, mieszkała wcześniej w kilku miejscach, ale nigdzie nie spotkał jej tak duży zawód i tak wyraźny brak szacunku dla komfortu życia jak tutaj.
Mamy już biogazownię, która od dłuższego czasu daje się we znaki mieszkańcom, generując smród i nocny hałas, od roku gościmy w naszych wiejskich progach żwirownię, która ryczy od szóstej rano do dwudziestej drugiej, teraz chcą nam zafundować oborę na osiemset sztuk bydła, do czego nie mamy zamiaru dopuścić, nie wyobrażam sobie, jak wtedy będziemy funkcjonować, nie mówiąc już o tym, jak bardzo szkodzi to środowisku i naszemu zdrowiu – mówi Jagoda Povolna.
Jednocześnie pani Jagoda podkreśla, że mimo narastającej frustracji wielu mieszkańców wciąż pokłada nadzieję w burmistrzu i radnych gminy, licząc, że ostatecznie staną po stronie lokalnej społeczności, a nie kolejnych uciążliwych inwestycji.
Biogazownia w Rzeczycy od lat budzi kontrowersje. Mieszkańcy skarżą się na intensywny fetor, rozlewanie odpadów pofermentacyjnych z domieszką plastiku na pola, hałas oraz ciężkie transporty niszczące lokalną infrastrukturę, w tym most o ograniczonej nośności. W ich ocenie obiekt ten pozostaje praktycznie niewidoczny dla służb sanitarnych, mimo licznych sygnałów o uciążliwości dla zdrowia i środowiska.
Do tego dochodzi żwirownia, która – jak relacjonują mieszkańcy – pracuje od wczesnych godzin rannych do późnego wieczora, generując nieustanny hałas i wzmożony ruch ciężarówek. Teraz do tego zestawu ma dołączyć obora na około 800 sztuk bydła w systemie nakładczym, co może jeszcze bardziej pogorszyć sytuację pod względem odorów, hałasu i obciążeń transportowych. W jednej, małej miejscowości kumulują się więc trzy uciążliwe inwestycje: biogazownia, kopalnia żwiru i planowana obora.
Spotykamy jeszcze kilka osób. Obraz, jaki wyłania się z ich wypowiedzi, nie jest dla nas nowością ponieważ od lat przyglądamy się podobnym sytuacjom, w których mieszkańcy próbują samodzielnie bronić komfortu życia i zdrowia, stając naprzeciw dobrze przygotowanych podmiotów gospodarczych. Osoby, z którymi rozmawiamy, przedstawiły się nam z imienia i nazwiska, jednak na tym etapie proszą o zachowanie anonimowości w publikacji. Deklarują, że kiedy zapoznają się z artykułem, chętnie wypowiedzą się do kamery, ponieważ planowany jest również materiał telewizyjny.
Mieszkamy tu od lat i nigdy nie doświadczaliśmy takiego dyskomfortu, zapach z biogazowni jest trudny do zniesienia, czujemy się ignorowani i bezradni, chcemy po prostu móc żyć w czystym, bezpiecznym środowisku, prosimy o konkretne działania i poważne potraktowanie problemu – mówi mieszkanka Rzeczycy.
Jestem wieloletnią mieszkanką Rzeczycy, mieszkało nam się dobrze, spokój, świeże powietrze, nasza sytuacja zmieniła się, gdy powstała biogazownia, oczywiście tylko z nazwy bio, bo ciągły smród, fetor i hałas ciężarówek są nie do zniesienia, do tego doszła żwirownia, więc samochody ciężarowe jeżdżą praktycznie bez przerwy, nie zgadzam się na kolejne inwestycje, bo tych już mamy dość, będziemy za wszelką cenę starać się blokować i nie dopuszczać do nowych przedsięwzięć w naszej miejscowości, które niszczą nasze środowisko i zabierają nam spokój, którego potrzebujemy – podkreśla kolejna mieszkanka.
W naszej wiosce jest już biogazownia, przez którą mamy problem ze zwiększonym ruchem, uciążliwymi odorami i hałasem, przywożone odpady ściągają ptaki, w lecie było ponad pięćdziesiąt bocianów, część ginęła na słupach, odnotowano zdarzenia zgłaszane do operatora sieci, właściciel biogazowni chce nam zafundować kolejną inwestycję, planując budowę obór z opasami, czeka nas kolejna dawka smrodu i jeszcze większy ruch, nie rozumiem, dlaczego na obszarach chronionych, w otoczeniu Natury 2000, planowane są tego rodzaju inwestycje – mówi mieszkanka wsi Rzeczyca.
Przypadek Rzeczycy przypomina inne lokalne konflikty inwestycyjne w regionie. W Nowym Dworze koło Złotowa kluczową rolę odegrało Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych EFFATA, kierowane przez Artura Łazowego, które wsparło mieszkańców merytorycznie i organizacyjnie. Zaproszenie ekspertów, analiza dokumentów i spokojnie prowadzone debaty sprawiły, że inwestor ostatecznie wycofał się z kontrowersyjnych planów, widząc determinację i dobre przygotowanie społeczności.Nieco inaczej wygląda to w Mirosławiu Ujskim, gdzie podobny konflikt wciąż trwa, a mieszkańcy mierzą się z konsekwencjami decyzji podjętych na wczesnym etapie, przy znacznie słabszej osłonie prawnej. To ważny sygnał ostrzegawczy dla Rzeczycy, że jeżeli mieszkańcy nie sięgną po doświadczenie i wsparcie organizacji takich jak Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych EFFATA, późniejsze decyzje administracyjne mogą okazać się bardzo trudne do odwrócenia.
Sprawa biogazowni, żwirowni i planowanej obory w Rzeczycy pokazuje, jak cienka jest granica między interesem lokalnej społeczności a interesem finansowym gminy. Od decyzji podejmowanych dziś przez burmistrza i radnych zależy, czy Rzeczyca pozostanie miejscem do życia i wypoczynku, czy stanie się wyłącznie zapleczem dla kolejnych uciążliwych inwestycji.









Napisz komentarz
Komentarze