Był jednym z najbardziej rozpoznawalnych uczestników Powstania Warszawskiego. Ten ceniony polski ekonomista przyszedł na świat 6 lutego 1922 r. w Wilnie. Jeden z rozdziałów swojego życia zapisał na Krajnie.
Na nasze ziemie trafił z dalekiej Syberii. W 1946 roku, pod pozorem nieuleczalnej choroby, uzyskał możliwość opuszczenia nieludzkiej ziemi. Przez Taszkient, Moskwę i Brześć trafił na ojczystą ziemię. Przywitała go jednak smutna rzeczywistość. Polska znajdowała się bowiem nadal pod okupacją, tym razem sowiecką. Widomym znakiem tego stanu rzeczy byli rosyjskojęzyczni żołnierze w polskich mundurach ("o wyraźnie żydowskich rysach"), którzy podjęli decyzję, że trafi do Obozu Pracy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Złotowie (Krajna).
Podróż odbywał pociągiem towarowym. W wagonach znajdowało się średnio po sześćdziesięciu więźniów. Pod dotarciu na miejsce Witold Kieżun umieszczony został w baraku dla polskich cywilów. Tam spotkał między innymi Stanisława Sałacińskiego. Był to przedwojenny komunista. bardzo mocno umocowany, między innymi dzięki znajomości z Romanem Zambrowskim (lewicowy polityk, członek KRN). To właśnie te koneksje sprawiły, że Sałaciński dość szybko opuścił Złotów. Później „pracował” w Komitecie Wojewódzkim PPR w Krakowie. Był także dyrektorem jednego tamtejszych zakładów. Wyjechał z PRL w 1968 r., stając się jedną z "ofiar" walk między frakcjami partii komunistycznej, które zaowocowały emigracją części jej elit m.in. do Izraela.
Podczas pobytu w Złotowie Witold Kieżun napisał list do swojej matki. Ta natychmiast podjęła działania w kierunku uwolnienia syna. Pojechała m.in. do Warszawy do Głównej Komisji Ujawnienia Armii Krajowej, kierowanej przez pułkownika „Radosława”. Dzięki posiadaniu akowskich dokumentów syna, bez przeszkód uzyskała odpowiednie zaświadczenie. Z tym dokumentem przyjechała do Złotowa.
Należy nadmienić, że Witold Kieżun początkowo zaprzeczał swojej przynależności do AK. Zmienił jednak zdanie z obawy, że zostanie posądzony o bycie volksdeutschem. W konsekwencji stanął przed komisją złożoną z oficerów Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, która zażądała opisu przebiegu służby.
Kilka dni później odbyło się zebranie Polaków przeznaczonych do zwolnienia. Wśród nich byli m.in. żołnierze wileńskiej AK z Kaługi i polscy jeńcy wojenni z niemieckiego obozu w Norwegii, którzy wracali do Polski przez ZSRR, tam zostali internowani i przekazani pod strażą polskim sowietom. Dokument zwolnienia otrzymał także Witold Kieźun. Właśnie dzięki niemu opuścił Złotów.
Po wyjściu na wolność rozpoczął studia prawnicze na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, które ukończył w 1949 r. Tak rozpoczęła się jego kariera naukowa. Więcej na temat życiorysu śp. prof. Kieżuna przeczytacie Państwo na innych portalach. Na koniec chciałbym przytoczyć Jego słowa, które wypowiedział kilka lat temu: "Umieram NIE w tej Polsce o którą walczyłem".
Spoczywaj w pokoju...
opr.
Piotr Tomasz
Napisz komentarz
Komentarze