Za dwa lata obchodzić będziemy 80. rocznicę akcji „Wisła”, która skutkowała wysiedleniem tysięcy członków społeczności ukraińskiej z ziem południowo-wschodnich obecnej RP na jej zachodnie rubieże, w tym m.in. na tereny obecnego powiatu złotowskiego. Decyzja o jej przeprowadzeniu zapadła w stolicy Kraju Rad — Moskwie. Młodszym Czytelnikom należy wyjaśnić, że była to struktura podobna w formie do dzisiejszej Unii Europejskiej. Też miała swoich komisarzy/sekretarzy i jedynie słuszną linię. Oficjalna propaganda na ziemiach polskich głosiła wówczas, że Kraj Rad — tak jak obecnie Unia Europejska — to samo dobro, a jego potencjalni krytykanci to wichrzyciele, czyli mówiąc dzisiejszym językiem: oszołomy. Zostawmy jednak historię, bo jesteśmy w przededniu jeszcze większego wydarzenia migracyjnego. Jesienią 2025 r. zostanie określona pula "inżynierów" i "lekarzy" na 2026 r., która zostanie przemieszczona z Niemiec do Polski — i to za darmo — przez kanclerza Friedricha Merza do spółki z cesarzową Ursulą. To oczywiście nie element wojny hybrydowej, to jedynie bratnia pomoc. Kraj Rad też jej kiedyś udzielał. Zajrzyjcie do historii.
Oczywiście temat nieco bardziej opalonych przybyszów zza Odry stał się wiodący podczas obecnej kampanii wyborczej. Niektórzy zbili na nim nawet pokaźny elektorat. Szybko go jednak roztrwonili. Wywracanie systemowego stolika zastąpili bowiem żłopaniem piwa z politykami sprzyjającymi Berlinowi. Oczywiście, można zrozumieć strategię młodego bogacza, któremu do pełni szczęścia brakuje jedynie władzy. To człowiek inteligentny, więc doskonale wie, że droga do niej wiedzie głównie przez Niemcy — największego beneficjenta Unii Europejskiej. Logiczne zatem, że to od przychylności polityków z tego kraju wiele zależy. Rozumie to nawet włodarz pewnej miejscowości w naszym regionie, który dostaje zatwardzenia na samą myśl, że ktoś chce upamiętnić Ofiary II wojny światowej i jednoznacznie wskazać na niemieckie sprawstwo ludobójstwa. Niepotrzebnie tylko ów jegomość chowa się za urzędniczkę pochodzącą z Wolnego Miasta Gdańska (powoli należy przyzwyczajać się do tej nazwy). Lepiej tak oficjalnie, wprost — tak jak pan Sławek, do którego na listę wyborczą do parlamentu owemu jegomościowi pewnie już niedaleko.
1 czerwca należy pójść na wybory. To bowiem przejaw wolności — wolności, którą coraz bardziej ogranicza się w przestrzeni publicznej. Przykładem sprawy prawdziwych lekarzy, którzy zachowali się przyzwoicie w okresie „chińskiego wirusa” i nie ulegli naciskom administracyjnego aparatu przymusu. Problemy mają do dzisiaj. A w kolejce czekają kolejne pomysły Donalda Tuska i jego kompanów — choćby ustawa o mowie nienawiści, którą publicyści określają jako kagańcową, godzącą w wolność wypowiedzi. Oczywiście, to wszystko da się przeżyć. Sam przeżyłem, jako osoba niezaszczepiona, czasy wielkiego szaleństwa w okresie grypy-19. Żyć jednak będzie coraz trudniej. Także pod względem finansowym, bo wariactwa rządzących Unią Europejską kosztują. Przykładem ceny energii, w których zawarty jest podatek na utrzymanie sekty klimatycznej.
Na kogo oddać głos? Niestety, wśród kandydatów nie ma kogoś pokroju Temistoklesa, który widział więcej i dalej niż jemu współcześni. Na dodatek jesteśmy w Unii Europejskiej. Społeczeństwo, mamione dotacjami, z pewnością nie opowie się za jej opuszczeniem. Poza tym nie pozwoli na to Berlin. Pozostaje zatem przystać na zasady płynące zza Odry i wybrać gościa, który będzie przyklaskiwał tym zielonym ładom, religii klimatycznej, multipłciowości i sprowadzaniu zza Odry śniadych "inżynierów" i "lekarzy" (przypominam, że policja wciąż bezskutecznie szuka „chirurga” z Opola). Zapewne takim rozumowaniem kieruje się gros mieszkańców powiatu złotowskiego, którzy 18 maja zagłosowali — niewykluczone, że na przyszły „długopis” premiera Donalda Tuska. Oczywiście, należy uszanować głos takich wyborców. Jest jednak pewien warunek — muszą zachować w tym konsekwencję. Na przykład rolnicy z „Rafałem” na płocie niech złożą publiczne przyrzeczenie, że nie będą już więcej blokować dróg swoim rodakom. Prawnicy z Rafałem na balkonach — że zasiedlą opalonych "inżynierów" zza Odry w swoich licznych mieszkaniach, że nie będą spychać tego problemu na innych obywateli.
Oczywiście, takich wyliczeń można sporządzić znacznie więcej. Wystarczy krótka wycieczka po naszym powiecie. Ukazuje ona także to, że pewni politycy, którzy otrzymali różne stołki w okresie rządów Zjednoczonej Prawicy, którzy kandydowali z wysokich miejsc na listach PiS do Sejmu i organów samorządowych — nie wspierają obecnie w żaden sposób Karola Nawrockiego. Nawet symbolicznie, na portalach społecznościowych. Jak widać, karierowicze to nie tylko przywara lewej strony. Warto o tym pamiętać.
Kończy się już festiwal wyborczy. 1 czerwca 2025 roku — jego ostatni akt. Tak jak na konkursie Eurowizji, oddamy swoje głosy. W moim przypadku nie padnie on na niemiecki utwór, mimo że ostatnio promowany był w toruńskiej knajpie. Zagłosuję na konkurencyjny przebój. Rzecz jasna, nie dlatego, że mi się on specjalnie podoba. Po prostu — ten niemiecki brzmi nad wyraz fałszywie. Podobnie jak cały repertuar kapeli Donalda Tuska.
Piotr Janusz Tomasz
Napisz komentarz
Komentarze