Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 12 grudnia 2025 23:15
Reklama

Zbrodnia w Jastrowiu - zapomniany obóz, zapomniana historia

Podziel się
Oceń

W lutym 1945 roku zamordowano na terenie Jastrowia kilkunastu pracowników przymusowych. Niektóre z odnalezionych zwłok były w bardzo złym stanie (m.in. ciała były nadgryzione przez świnie). Kto dokonał tych makabrycznych zbrodni? Łotysze? Niemcy? Sowieci?
Zbrodnia w Jastrowiu - zapomniany obóz, zapomniana historia
Uszkodzony most kolejowy koło Jastrowia

Źródło: KC

2 lutego 1945 roku w późnych godzinach wieczornych, po blisko dwóch dniach walk, Jastrowie zostało zdobyte przez Armię Berlinga. Broniące miasta niemieckie wojska wycofały się w kierunku wsi Podgaje. Jako ostatnie opuściły Jastrowie łotewskie oddziały osłonowe. Standtartemfuhrer Janums zarządził ich odwrót o 20:30. Prawdopodobnie rozkaz ten został ostatecznie wykonany dopiero około godziny 22. Jednostki Wojska Polskiego, które stacjonowały pod Piecewkiem, rozpoczęły wymarsz w kierunku Jastrowia w nocy 3 lutego 1945 roku. Dla pełnego obrazu należy dodać, że w walkach o Jastrowie uczestniczyły również formacje Armii Czerwonej. Ponadto, że żołnierzami Armii Berlinga dowodzili także rosyjscy oficerowie.

Ponad 20 lat po tych wydarzeniach, Zofia P. (mieszkanka Jastrowia) napisała list do Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Koszalinie. Nie nawiązywała w nim jednak do heroicznych walk, które toczyły się o miasto i okoliczne miejscowości. Poinformowała natomiast o tym, że dowiedziała się o zbrodniach, które wydarzyły się na początku 1945 roku w Jastrowiu. Okazało się, że wiadomości przekazane przez kobietę nie były wyssane z palca. Potwierdziły je bowiem późniejsze relacje świadków. Niestety, upływ czasu spowodował, że problemem stało się ustalenie sprawców. Ponadto liczby ofiar, ich tożsamości oraz miejsca i czasu dokonanych zbrodni.

Jednym z pierwszych żołnierzy, którzy 3 lutego 1945 roku pojawili się w Jastrowiu, był st. sierż. Kazimierz Kempa - z-ca dowódcy plutonu zwiadu 6 DP. Wspólnie z kolegami wszedł m.in. do budynku, który znajdował się przy ulicy Toepferstrasse (późniejsza Kilińszczaków). Mowa o piekarni Lothara Blenke. W relacji złożonej po latach opisał, że przy głównej ulicy znajdował się dwupiętrowy budynek, a obok piekarni zabudowania gospodarcze. Właśnie w jednym z tych ostatnich pomieszczeń żołnierze Armii Berlinga znaleźli 6 trupów z literą „P” na ubraniach – 5 mężczyzn i kobietę.

Kim byli sprawcy tej zbrodni i ich ofiary? Odpowiedź na pierwszą część pytania być może przynosi relacja chłopca, którego żołnierze WP znaleźli w pobliskim sklepie spożywczym, dokładnie w jego piwnicach. Młody mężczyzna miał około 15-16 lat i pochodził z Wołynia. Chłopiec rzekomo widział, że właściciel piekarni zawołał jakiegoś mundurowego, który w budynku gospodarczym zastrzelił te 6 osób. Rzekomo miało to miejsce jeszcze podczas pobytu jednostek niemiecko-łotewskich w Jastrowiu. Kempa i towarzyszący mu żołnierze znaleźli w pobliżu miejsca zbrodni fotografie i inne osobiste rzeczy niektórych z ofiar. Na tej podstawie ustalili, że wśród zastrzelonych było 5 polskich żołnierzy - uczestników wojny obronnej 1939 roku. Prawdopodobnie nazywali się: Kocięga (Kolęda), Garbiec, Magiera, Koliński i Tręda (Trenda). Warto dodać, że słowa chłopca z Wołynia uwiarygadnia w pewien sposób relacja świadka - Bernarda S., który jako pracownik przymusowy przebywał podczas wojny na terenie Jastrowia. Charakteryzował on Lothara Blenke jako osobę niezwykle wrogo nastawioną do Polaków. Rzekomo napis na drzwiach jego piekarni głosił, że psom, Żydom i Polakom wstęp wzbroniony. Bernard S. był prawdopodobnie dobrze traktowany przez niemieckiego pracodawcę, którym był spedytor kolejowy Hans Lammer. Dlatego jego charakterystyka Lothara Blenke wydaje się być wiarygodna i pozbawiona chęci odwetu za okres okupacji.

Kolejne informacje na temat miejsc zbrodni przynosi relacja Bartłomieja L. Mowa w niej o obozie, który znajdował się między cmentarzem a tartakiem w Jastrowiu. W barakach przebywało od 150 do nawet 300 pracowników przymusowych. Wśród nich były osoby różnej narodowości (Polacy, Francuzi, Anglicy). Jednym z nich był Władysław Pindera – pierwszy po wojnie burmistrz Jastrowia.

Bartłomiej L. po latach wspominał, że na terenie obozu rozstrzelano dwie rodziny - łącznie 6 Polaków. Oprawcami mieli być członkowie łotewskiej dywizji SS. Powyższą relację uzupełnia kolejny pracownik przymusowy - Józef F. Doprecyzowuje on, że zamordowanymi byli: mężczyzna z żoną i dwójką dzieci, oraz "Zenon z Łodzi z narzeczoną". W tym miejscu należy ponownie wspomnieć o liście Zofii P, który zainicjował całą sprawę. Prawdopodobnie podaje ona dane osobowe jednej z ofiar. Mowa o Zenonie Chrzanowskim z Łodzi (ur. 12 marca 1923 roku), który został pochowany w zbiorowej mogile na cmentarzu w Jastrowiu. Wedle słów kobiety, tablicę nagrobną ufundowała jego rodzina. Znajdował się na niej napis „zginął śmiercią tragiczną 27 stycznia 1945 roku”. Kolejne uzupełnienie wnoszą słowa Bronisława F. (uczestnik wojny obronnej 1939, pracownik przymusowy). Dowiadujemy się z nich, że żony fryzjerów były siostrami (Irena Klewkowicz z siostrą Marią), mord nastąpił poprzez strzał w tył głowy, a zbrodnia została dokonana przed wkroczeniem Wojska Polskiego!

Wspomniane relacje budują spójny przekaz. Mamy 12 polskich ofiar (3 kobiety, 7 mężczyzn i 2 dzieci), które zostały zamordowane tuż przed wkroczeniem Wojska Polskiego do Jastrowia. Określeni są również sprawcy zbrodni. Mowa o Niemcach lub Łotyszach (ci ostatni byli szczególnie wrogo nastawieni do Polaków, wspomina o tym np. pracownik przymusowy, Franciszek T.). Określone też zostały niektóre miejsca zbrodni: teren baraków obozowych (ofiary zastrzelono koło rowu lub przeniesiono w to miejsce) oraz budynek należący do Lothara Blenke. Do tego można jeszcze dodać relacje Józef B., który mówił o 8 trupach znalezionych w obozie (wspomniane rodziny „fryzjerów” oraz dwie bliżej nieznane osoby), Bartłomieja L., który wspomniał o zamordowaniu na terenie Jastrowia kilkunastu pracowników przymusowych, Bernarda S., który po powrocie na teren Jastrowia dowiedział się o rozstrzelaniu 18 -20 osób (najwięcej koło obozu) oraz Leona O., który wskazał zabitego przy ulicy Żymierskiego 4 lub 6.

W tym miejscu nie można jednak postawić kropki przy całej historii. Rodzą się bowiem liczne wątpliwości. W pierwszej kolejności należy rozważyć te, które dotyczą zabitych w obozie. Mowa o osobach, które dla lepszej narracji nazwałem „rodziną fryzjerów”. Pod koniec stycznia 1945 roku przebywające w barakach osoby zostały ustawione w kolumnę, która pod niewielką eskortą wymaszerowała w kierunku Sypniewa. W trakcie marszu część osób postanowiła uciec. Tak uczyniła m.in. „rodzina fryzjerów”. Według relacji Bartłomieja L., znaleźli oni schronienie w jednym z gospodarstw na tzw. Zagórzu (obecnie część miasta Jastrowie). Nie jest do końca jasne, w którym momencie je opuścili. Świadek podaje, że 2 lutego, we wczesnych godzinach rannych, w gospodarstwie pojawili się żołnierze Wojska Polskiego. Rzekomo około południa "rodzina fryzjerów” postanowiła udać się po resztę swoich rzeczy na teren obozu w Jastrowiu. W tym miejscu należy wspomnieć krótki opis walk o Jastrowie, który zamieściłem na samym wstępie. Na tej podstawie bardziej prawdopodobne wydaje się, że żołnierze Wojska Polskiego znaleźli się w Zagórzu 3 lutego 1945 roku. W takim przypadku śmierć „rodziny fryzjerów” (być może także pozostałej dwójki osób z terenu obozu), w wyniku strzałów w potylicę, nastąpiła już po opuszczeniu miasta przez niemiecko-łotewskie formacje. Prawdopodobne, że stało się to także po przejściu polskich wojsk frontowych, które wyruszyły m.in. w kierunku Nadarzyc. Wskazuje na to relacja Bartłomieja L. - pracownika przymusowego w okresie II wojny światowej. Mowa w niej, że "rodzina fryzjerów" została zamordowana, kiedy wojska przeszły i została komendantura. Należy zatem postawić pytanie: kto ich zabił? Niemcy? Łotysze? Sowieci?

Kolejne wątpliwości pojawiają się w przypadku mordów dokonanych w zabudowaniach Lothara Blenke. Przypominam, że zwiad pod dowództwem st. sierż. Kempy, który pojawił się w tym miejscu w nocy 3 lutego, znalazł 6 trupów: kobietę i pięciu żołnierzy września 1939. Kim byli ich mordercy? Można wskazać na Łotyszy lub Niemców. Być może miał w tym swój udział również Lothar Blenke. Wydaje się natomiast oczywiste, że zdarzenie miało miejsce przed wkroczeniem Wojska Polskiego. Na tym jednak nie koniec historii. Przypominam, że żołnierze zwiadu przeszukiwali okoliczne budynki. W ten właśnie sposób znaleźli chłopca z Wołynia, który znajdował się w piwnicach jednego ze sklepów.

Należy wspomnieć, że bezpośrednio przy piekarni Lothara Blenke znajdowały się nieruchomości należące do Maxa Schmellinga. W jednym z jego budynków gospodarczych znaleziono kolejne zwłoki. Nie natrafili jednak na nie żołnierze ze zwiadu Kempy. Odnalazł je m.in. Władysław G. (jeniec wojenny, pracownik przymusowy) - dwa dni po opuszczeniu miasta przed niemiecko-łotewskie oddziały! Można więc założyć, że było to 4-5 lutego 1945 roku. W chlewie znajdowały się szczątki 6 osób. Wszystkie zostały zabite strzałem w potylicę. Mowa o 2 kobietach i 4 mężczyznach. Pierwsza z nich pracowała u Schmellinga, druga w masarni. Kobiety miały na ubraniu znak „Ost” (tak oznaczano osoby pochodzące ze Wschodu, także Polaków). Również jeden z zabitych mężczyzn był pracownikiem Schmellinga. Nieco mniej ofiar w swojej relacji podaje Bartłomiej L. (podczas wojny pracownik w Zagórzu), który stwierdził, że w chlewie były cztery osoby: dwie kobiety i dwóch mężczyzn! Ich zwłoki były pogryzione przez świnie. Józef F., widział jedynie martwego mężczyznę (w budynku przy piekarni), którego ciało również nadgryzły świnie. Także Franciszek T. widział na gospodarstwie Schmelinga zwłoki pogryzione przez zwierzęta. W tym miejscu należy przypomnieć, że zwiadowcy st. sierż. Kempy nie natknęli się na te zwłoki, mimo że byli w tym miejscu 3 lutego i dość dokładnie przeszukiwali budynki. Można więc założyć, że ofiary z chlewa Schmellinga zostały zabite później. Tego rodzaju hipotezę komplikuje nieco relacja Antoniego S., który widział 6 zabitych w gospodarstwie Maxa Schmellinga. Ten świadek wskazuje moment dokonania zbrodni (przed wkroczeniem Armii Berlinga) oraz potencjalnego zabójcę. Rzekomo widział mężczyznę w szarym mundurze, który wychodził z pistoletem z chlewa. Ponadto fragment ciała kobiety, która dogorywała. Nie słyszał jednak żadnego strzału. Oczywiście można założyć, że słowa tego świadka odnoszą się do mordu, który opisywał st. sierż. Kempa. Należy też pamiętać, że wszystkie relacje były składane kilkanaście lat po dokonaniu mordów na terenie Jastrowia. Stąd może również wynikać ich niespójność.

Śledztwo w sprawie mordów na pracownikach przymusowych umorzono na początku lat 70. XX wieku. Oficjalnym powodem było nie wykrycie sprawców i trudności w dotarciu do prawdy. Przyjęto, że zamordowano na terenie Jastrowia 22 pracowników przymusowych. 10 na terenie obozu, 6 w chlewie Schmellinga i 6 w zabudowaniach Lothara Blenke. Z pewnością jednak była to lista niepełna. W relacjach świadków pojawiają się bowiem informacje o zabitych w Zagórzu, przy ulicy Żymierskiego i innych miejscach. Nieznany pozostaje los także wielu pracowników przymusowych z terenu Jastrowia. Na przykład Amerykanów, którzy pracowali w lesie między Jastrowiem a leśnictwem Smolary i w Byszkach. Wspomina o tym jedno z pism ze ZBOWID w Wałczu (z 30 marca 1970).

Czy zagadkę śmierci pracowników przymusowych z Jastrowia uda się kiedykolwiek wyjaśnić? Czy poznamy wszystkie ofiary i miejsca ich kaźni? Trudno odpowiedzieć na te pytania. Pozostaje mieć nadzieję, że rodziny byłych pracowników przymusowych posiadają jakieś wspomnienia i podzielą się z Czytelnikami portalu 77400. Wiele takich osób zostało przecież na terenie powiatu złotowskiego po zakończeniu wojny. Może część tajemnicy potrafią odsłonić też jastrowscy grabarze, którzy zapewne trafiali/trafiają na ślady po obozie utworzonym przez Niemców dla pracowników przymusowym.

 

 

Źródła:

Archiwum AIPN

Materiały śledcze Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu

Jerzy Rydłowski, Żołnierze lat wojny i okupacji, wyd. MON, 1971

Robert Wróblewski, Oddziały 15 Waffen-Grenadier Division der SS w walce o Złotów, Jastrowie i Podgaje w 1945 roku (cz. 1), Poligon nr 4, 2013

Robert Wróblewski, Oddziały 15 Waffen-Grenadier Division der SS w walce o Złotów, Jastrowie i Podgaje w 1945 roku (cz. 2), Poligon nr 5, 2013

Artykuł powstał w 2016 roku


Napisz komentarz

Komentarze

Andrzej 11.11.2025 12:10 PM
Coś jest na rzeczy ojciec wprowadził się do Jastrowie w latach pięćdziesiątych opowiadał że po wojnie w podwórzach tej piekarni lub okolicach znaleziono zwłoki ludzkie podtopione w szambie

zachmurzenie małe

Temperatura: 4°C Miasto: Złotów

Ciśnienie: 1027 hPa
Wiatr: 4 km/h

ReklamaMarcin Porzucek - Poseł na Sejm RP
KOMENTARZE
Autor komentarza: WyborcaTreść komentarza: Pamiętam dokładnie jego spot wyborczy. On móił jedno zdanie: Przywrócimy pełnowymiearowe boisko na przy ul Mickiewicza. To mówił. To jest barometr jego wiarygodności.Data dodania komentarza: 12.12.2025, 13:41Źródło komentarza: Złotów na pierwszym miejscu w rankingu. Marka „Złotów. Wielkopolskie Zdroje” nadal pracujeAutor komentarza: HalinaTreść komentarza: Żenujące to dla J.Pieniążkowskiego jak wpada w korupcję,która określona jest jako nadużycie władzy a tym samym podlega pod paragraf. A ten żart,że musiałby zaprosić Metalikę to Metalika ma swoje samoloty i nie z Warszawy a z Californii USA by przyleciała a po za tym to grupa hard rockowa z mocnym brzmieniem dla młodszego pokolenia. J.Pieniązkowski zamiast budowy nowej ul.Złotej trzeba wybudować w Złotowie duży Hotel z prawdziwego zdarzenia koło przepompowni o czym pisałam wiele razy o tym,że potrzebna jest duża sala z 50 miejsc noclegowych jako Dom Turysty lub duży HOTEL. J.P.lubi muzykę bo wyjeżdżał w tym roku na koncerty więc dlaczego nie pomyślał o Hotelu , dużym exklusiv tylko postawił na drogi >głównie na ul.Złotą,na której mieszka a Radni przegłosują wszystko co sobie J.P. zażyczy dla siebie.To jest nadużycie władzy a nie mówił o tym przed wyborami na Burmistrza ,w maju 2024r tylko mówił,że dla niego jako burmistrza,piorytetem będą mieszkańcy ! Chodziło mu pewnie o wpływy podatków od nieruchomości od mieszkańców a mieszkańcy myśleli,że będzie troszczył się o mieszkańców.I oto w ten sposób zaszantażował Mieszkańców miasta Złotowa. RIO powinno to wziąć pod uwagę za grabienie podatków dla swoich celów na ul.Złotą na której sie wybudował i tam mieszka. Kreatywnym jest dla swoich celów i to jest naganne.Data dodania komentarza: 12.12.2025, 13:20Źródło komentarza: Złotów na pierwszym miejscu w rankingu. Marka „Złotów. Wielkopolskie Zdroje” nadal pracujeAutor komentarza: Podpowidam ciekawe fragmenty sesjiTreść komentarza: Warto, żeby redakcja wycięła fragment, gdy na środku sali pojawia się dyplom i statuetka z „Rankingu Gmin Województwa Wielkopolskiego 2025”. Koronkiewicz włącza telefon i wprost rozwiewa wątpliwości, jakiego okresu dotyczy ta nagroda. Mina radnych jest bezcenna. Mocne są też sceny, gdy dwóch dziennikarzy śmieje się, kiedy radni burmistrza odczytują przygotowane pochwały projektu budżetu. Żenująco brzmią te peany czytane z kartki. Reszta radnych mówi z głowy, wskazuje wady, a tu widać, że niektórzy nawet nie zdążyli się nauczyć swojej roli, jakby dostali tekst tuż przed sesją. Ciekawy jest również fragment z mieszkańcem, pracownikiem Amcoru, który spokojnie i kulturalnie punktuje nielogiczności w nowym budżecie. Wspomina o tragicznej bazie hotelowej i o blokowaniu przedsiębiorców, którzy chcą takie inwestycje realizować. To wraca jak bumerang, podobnie jak historia z brakiem zgody dla inwestora na hotel przy placu Paderewskiego: mnożenie utrudnień, a jednocześnie wrażenie, że sprzyja się tylko „swoim” hotelarzom w okolicy jeziora. Wystarczy prześledzić wypowiedzi Koronkiewicza i radnej Śligi, żeby zobaczyć, jak ten wątek konsekwentnie się przewija. Najlepsza puenta pada zresztą od tego pracownika Amcoru: że na otwarcie amfiteatru Pieniążkowski będzie musiał zaprosić Metallikę, pewnie przylecą z Warszawy helikopterami, tylko pytanie pozostaje jedno, gdzie oni wszyscy potem pójdą spać?Data dodania komentarza: 12.12.2025, 12:07Źródło komentarza: Złotów na pierwszym miejscu w rankingu. Marka „Złotów. Wielkopolskie Zdroje” nadal pracujeAutor komentarza: szem panstwaTreść komentarza: Koronkiewicz chcąc nie chcąc, żeby mieć rzeczowe argumenty przeciwko obecnemu burmistrzowi, musi dziś przywoływać i bronić dorobku Pulita. O ironio: kiedyś krytykował go zajadle, a teraz na sesji wymienia jego osiągnięcia, żeby wykazać, że JPieniazkowski manipuluje i przypisuje sobie cudze zasługi.Data dodania komentarza: 12.12.2025, 11:57Źródło komentarza: Złotów na pierwszym miejscu w rankingu. Marka „Złotów. Wielkopolskie Zdroje” nadal pracujeAutor komentarza: GTreść komentarza: Takie typu komentarze są zbędne.... Jak ktoś nie zna sytuacji mieszkańców nie powinien się wypowiadać... Zapraszamy aby Pan/Pani zamieszkali i wtedy zobaczyli jak to wygląda.... Żwirownia i biogazownia z której fetor już jest + obory dla bydła 800 sztuk przy samych domach... I nikomu w łbie się..... Proszę liczyć się ze słowamiData dodania komentarza: 12.12.2025, 09:57Źródło komentarza: Rzeczyca. Jest źle a plany na jeszcze więcej! Mieszkańcy protestują przeciw rozbudowie biogazowniAutor komentarza: giovannidinataleTreść komentarza: Buongiorno E-mail: [email protected] Offerte individuali in denaro da 2.000 a 5.200.000, con un tasso di interesse è rimborsabile del 3% in un periodo compreso tra 2 e 30 anni. Condizioni ragionevoli se la mia offerta ti interessa contattami di più rapidamente per discutere le modalità e documenti da fornire: [email protected]Data dodania komentarza: 12.12.2025, 06:28Źródło komentarza: Groteskowe tłumaczenie się przedstawicieli władz powiatu złotowskiego!
Reklama
Reklama