Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 17 listopada 2025 07:53
Reklama

Flucht - oszukać przeznaczenie

Podziel się
Oceń

Czy można oszukać przeznaczenie? To niewątpliwie dyskusyjne pytanie. Niektóre historie związane z Krajną zdają się jednak potwierdzać, że jest to możliwe. Takim przykładem są dzieje byłej mieszkanki Krajenki i jej rodziny. Wkrótce na 77400 pojawią się podobne historie.
Flucht - oszukać przeznaczenie
Krajenka (Krojanke), jesień 1939

Autor: Fot. Zbiory GB Krajenka

1 września 1939 roku wojska niemieckie zaatakowały tereny II Rzeczpospolitej. Jeden z kierunków agresji biegł m.in. z Ziemi Krajeńskiej, która po pierwszej wojnie światowej nie zrzuciła jarzma pruskiego zaboru. Konsekwencją niekorzystnych rozstrzygnięć międzynarodowych stało się między innymi to, że obszar ten poddany został silnej germanizacji. Nie powinien zatem zaskakiwać fakt, że wielu ówczesnych mieszkańców Krajenki z entuzjazmem przyjęło fakt wybuchu II wojny światowej. Dowodem potwierdzającym tego rodzaju twierdzenie są chociażby zachowane fotografie z krajeńskiego rynku, na których miejscowa ludność świętuje sukcesy frontowe razem z żołnierzami Wehrmachtu.

Sześć lat później nie było już śladu po tamtej radości. Większość Niemców miała świadomość zbliżającej się klęski. Dla mieszkańców zachodniej Krajny stało się to oczywiste na początku stycznia 1945 roku. To właśnie wówczas niemiecki gauleiter Franz Schwede–Coburg ogłosił hasło „Regen” („Deszcz”) dla południowo–wschodnich powiatów Pomorza, które oznaczało dla ludności cywilnej konieczność przygotowania się do opuszczenia zagrożonego terenu. Kolejne tego typu zarządzenie o kryptonimie „Hagel” („Grad”) zawierało już nakaz ewakuacji. Zostali nim objęci nie tylko stali mieszkańcy Krajenki i najbliższych miejscowości, ale również bliżej nieokreślona liczba osób, która w rożnym czasie przybyła na ten obszar.

Publikacje niemieckie wskazują, że tuż przed wkroczeniem Sowietów Krajenka była niemal całkowicie opustoszała. Potwierdza to również relacja Polaka, Bernarda Kokowskiego, który przebywał wraz z rodziną na terenie miasta w momencie przejścia frontu. Tak opisywał przebieg ewakuacji: „Większa część niemieckiej ludności zastosowała się w Krajence do rozkazu wyjazdu, opuszczając miasteczko w dniu 27 i 28 stycznia 1945 roku. Hitlerowcy byli bezwzględni jeśli chodzi o wysiedlanie. Chodzili po domach i kazali szykować się. Kto nie miał własnego środka lokomocji miał ładować się do wojskowych samochodów, które odwoziły ludność do Szczecinka i dalej. Rodzina moja – ażeby uniknąć ewakuacji – ukryła się w piwnicy”.

Na wyjazd zdecydowała się również Margarete Franz oraz jej dzieci. Nazwisko rodowe tej kobiety brzmiało Stachnik. Niewykluczone więc, że miała polskie korzenie. Warto dodać, że nazwisko to było dość dobrze znane w Krajence, a to za sprawą batalii o zachowanie polskiej szkoły w tym mieście. W 1932 roku placówka została ostatecznie zamknięta przez Niemców. Oficjalnym powodem była zbyt mała liczba uczniów. Wcześniej władze niemieckie zastosowały szantaż ekonomiczny, wywierając w ten sposób presję m.in. na rodzinę Stachników, by ta zaniechała posyłania dzieci do polskiej szkoły. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że Margarete Franz była z nimi spokrewniona.

Masowe ucieczki rozpoczęły się prawdopodobnie na tydzień przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Krajenki. Ludność otrzymała zalecenie udania się do powiatu Ueckermunde (Meklemburgia). Ostatni transport kolejowy w tym kierunku wyruszył w południe 26 stycznia 1945 roku. Piła była już pod ostrzałem artylerii, właśnie z tego powodu pociąg ewakuacyjny pojechał przez Złotów. Niektórzy uciekinierzy korzystali z własnego transportu. Tak postąpiła Margarete Franz i jej dzieci, którzy razem udali się na północ. Nie byli zatem świadkami późniejszego spalenia Krajenki, nie padli też ofiarą gwałtów i grabieży ze strony Sowietów.

Można napisać, że mieli szczęście. To zdawało ich jednak opuszczać. Przemieszczaniu nie sprzyjały bowiem panujące wówczas warunki. Mowa o siarczystych mrozach (sięgały około minus 30 stopni Celsjusza), dużych opadach śniegu oraz chaosie towarzyszącym działaniom wojennym. Zapewne to wszystko razem spowodowało, że nie dotarli na czas do Gdyni. Statek pasażerski M/S „Wilhelm Gustloff”, którym planowali udać się do Niemiec, wypłynął z portu 30 stycznia 1945 roku. Tego samego dnia wojska sowieckie zdobyły Krajenkę i rozpoczęły niszczenie miasta.

Pozorny pech okazał się jednak szczęśliwy w skutkach. M/S „Wilhelm Gustloff”, z około 10 000 pasażerami na pokładzie, został zatopiony 30 stycznia około godziny 22:25. Stało się tak za sprawą trzech torped, które zostały wystrzelone przez sowiecki okręt podwodny S-13. W wyniku rozkazu kmdr. ppor. Aleksandra Marineski niemal wszyscy pasażerowie M/S „Wilhelm Gustloff zginęli. Należy wspomnieć, że czyn ten nie został uznany za zbrodnie wojenną. Statkowi pasażerskiemu towarzyszył bowiem torpedowiec „Löwe”. Zatopienie „Gustloffa” było więc zgodne z Traktatem w sprawie ograniczenia uzbrojenia morskiego z 25 marca 1936 r.

Margarete Franz i jej dzieci dotarli na teren Niemiec kolejnym okrętem. Bezpieczne schronienie znaleźli w miejscowości Lutten koło Oldenburga i przeżyli wojnę. W późniejszym okresie dołączył do nich również Lucjan Franz – mąż Margarette. Tragiczna historia II wojny światowej zakończyła się więc dla nich dość szczęśliwie. Mogło być jednak inaczej. Równie dobrze data 30 stycznia 1945 roku mogła zapisać się tragicznymi głoskami w historii tej rodziny.

 

 

 

źródła:

T. Gasztold, Na drogach ewakuacji, s. 161–162, [w:] red. Andrzej Czechowicz, Pogranicze i Kaszuby w latach terroru, Koszalin 1970

H. Lindenblatt, Pommern 1945: eines der letzten Kapitel in der Geschichte vom Untergang des Dritten Reiches, Wurzburg 1984

H. Brodziak, Krajenka miasto i gmina, Krajenka 2001

strona internetowa Muzeum II wojny światowej

https://www.gedenkseiten.de/ursula-funke/


Napisz komentarz

Komentarze

zachmurzenie duże

Temperatura: 3°C Miasto: Złotów

Ciśnienie: 1003 hPa
Wiatr: 12 km/h

ReklamaMarcin Porzucek - Poseł na Sejm RP
KOMENTARZE
Autor komentarza: G O ThurinusTreść komentarza: Brak znaków interpunkcyjnych (przecinków), literówki ("nue prawidłowosciach", "Wegner", "Pieniazkowskim", "powatarzam"), błędy gramatyczne ("stało sie dnem", "zalogowaniem poszło"), błędna odmiana ("po xa tym"), chaotyczna konstrukcja zdań. Wyczuwam tu podobny interes, identyczny styl, te same błędy i argumentację. Powtarzam zatem, że Koronkiewicz jest narzędziem Leszczyńskiego, co słusznie i delikatnie podkreślił autor. Styl komentarza łudząco przypomina sytuację, w której ktoś sobie tutaj kadzi.Data dodania komentarza: 16.11.2025, 16:13Źródło komentarza: Złotowski szpital w cieniu ministerialnych planów?Autor komentarza: G O ThurinusTreść komentarza: "...nie patrzeć czy radny jest wiarygodny czy niewiarygodny bo to pana osobiste odczucia mieszkańców mogą być inne Tym bardziej że bardzo dużo Ci PanowieK Antoniewicz przekazują do publicznej wiadomości jakie są zagrożenia" Zgadzam się z autorem artykułu co do oceny. Radny Koronkiewicz wielokrotnie fikał pod artykuły, szczególnie jak Leszczyńscy niszczyli Pulita. To był ich główny pierwszoplanowy aktor. Kaufka i ten Koselke to byli statyści w porównaniu do radnego. Jednak kiedy Koronkiewicz podniesie słuszny temat, to zauważcie, że redakcja 77400 potrafi to docenić, nie jak inna redakcja, która nie potrafi przełamać zacietrzewienia i nienawiści. Tam pokutuje kult Wełniaka i nic, co potem się nie mieści w tych czerwonych głowach, niestety. Koronkiewicz obecnie w tej kadencji ustawił się w roli opozycji i trafia w punkt. Bardzo mocno wyręczył 77400 albo gra w podobnym rejestrze. To oczywiście dobrze, tylko, że im psy zerwały się ze smyczy...Data dodania komentarza: 16.11.2025, 16:01Źródło komentarza: Złotowski szpital w cieniu ministerialnych planów?Autor komentarza: ZlotowiakTreść komentarza: To co faktycznie się dzieje w naszym szpitalu to można się nogą przeżegnać. Można się zgodzić z tym żeby szpital był sprywatyzowany i przeszedł prywatne ręce ale dlaczego wcześniej Mają być dotowane te szpitale z kasy mieszkańców. I później wypasione szpitale będą przyjmować faktycznie za złotówkę tak jak jest w artykule i co do tych dwóch panów radnych uważam że chyba są najbardziej teraz rzetelnie i wiarygodni bo Patrząc na te kolesiowstwo co się teraz dzieje to po prostu przeraża. Już wszyscy zapomnieliśmy o zastępcy burmistrza i jego audytach o panu kopieńce o awansie na dyrektora szpitala znajomej u pana posła po tych wszystkich układach nawet stare akcja nic nie opisuje a myślę że to jest chyba bardzo ciekawy temat Widać jakie są macki jeden drugiego kryje nie wiem czy to dlatego że jeden z polityków ma taką władzę czy może dlatego że jednego z radnych żona w sądzie pracuje kto to wszystko zamiata pod dywan może temu warto się panie redaktorze przyjrzeć nie patrzeć czy radny jest wiarygodny czy niewiarygodny bo to pana osobiste odczucia mieszkańców mogą być inne Tym bardziej że bardzo dużo Ci PanowieK Antoniewicz przekazują do publicznej wiadomości jakie są zagrożeniaData dodania komentarza: 16.11.2025, 10:46Źródło komentarza: Złotowski szpital w cieniu ministerialnych planów?Autor komentarza: HalinaTreść komentarza: Czy te kondory przyleciały z Ameryki Pólnocnej po to aby uzdrowić nasz Szpital? (żart) ja myślę,że prywatyzacja Szpitala jest nieunikniona i nie ma na co czekać .Tak duży kolos generuje zbyt duże koszty ,gdy będzie podzielony na mniejsze Przychodnio-Szpitale,odpadnie dużo osób z Administracji i Łazików.Data dodania komentarza: 16.11.2025, 10:29Źródło komentarza: Złotowski szpital w cieniu ministerialnych planów?Autor komentarza: Mieszkanka osiedlaTreść komentarza: Przepraszam za literowkeData dodania komentarza: 16.11.2025, 09:55Źródło komentarza: Złotowski szpital w cieniu ministerialnych planów?Autor komentarza: Mieszkanka osiedlaTreść komentarza: Z tym szpitalem dotacjami , pensjami lekarzy to wariactwo, nigdy nie było takich jak teraz samo leczenie stało sie dnem. Oddział wewnętrzny po odejściu najlepszego lekarza wraz z zalogowaniem poszło na dno. Co do pana Koronkiewicza i Antoniewicza to właśnie są dla mnie i moich znajomych najlepszymi radnym którzy są po za układami, to jedyni którzy nie godzą sie z układami i kolesiostwo które po ostatnich wyborach powstały. Wystarczy zobaczyć jak obecny burmistrz prowadzi kolesiostwo na które nie godzili sie radni Koronkiewicz i Wegner którzy są wieloletnim radnym więc sami zobaczyli co sie dzieje więc odeszli . Po xa tym pan Koronkiewicz od dawna ostrzegał o kolesiostwie, układach i nue prawidłowosciach i zawsze był wyśmiewany gdzie później sie jednak sprawdzalo nawet pan , panie redaktorzy nie oszczedza w swoich reportazach co uważam za krzywdzące. To jedyny radny który jak sie zadzwoni to zawsze ma dla nas czas , przyjeżdża i stara sie załatwić sprawy gdzie reszta siedzi tylko dla diet. On jedyny który mówi prawdę bo nie ma interesu on jedny z niewielu który pomimo startowanie z Pieniazkowskim postawił sie przy zwalnuaniu pani Rybak jak również punktuje burmistrza w jego kombinacjach. Mieszkan na osiedlu gdzie on jest radnym i wiem jedno ze zawsze wraz z rodziną będę oddawać na niego głos o ile jeszcze bedzie startować czego mu życzę.Data dodania komentarza: 16.11.2025, 09:48Źródło komentarza: Złotowski szpital w cieniu ministerialnych planów?
Reklama
Reklama