Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 27 kwietnia 2024 04:57
Przeczytaj!
Reklama

Krajowa Policja Bezpieczeństwa - historia antykomunistycznej grupy z Piły.

Podziel się
Oceń

Krajowa Policja Bezpieczeństwa była prawdopodobnie najliczniejszą antykomunistyczną organizacją na Pomorzu Środkowym. W 1951 roku liczyła około 130 członków. Interesujące, że geneza powstania antykomunistycznej grupy łączy się z Piłą. W jej historii możemy odnaleźć także wątki odnoszące się do powiatu złotowskiego.

Pod koniec 1948 roku na terenie Piły zawiązana została organizacja konspiracyjna "Kółko Patriotyczne – Grupa Las". Jej założycielami byli: Jerzy Bandrowski, Zdzisław Lamecki oraz Czesław Jankowski. Uczestnicy stawiali sobie za cel walkę z komunistycznym ustrojem. Przez blisko rok nie poszły jednak za tym żadne konkretne działania. Dopiero w grudniu 1949 roku odbyło się kolejne zebranie, na którym wybrano Jerzego Bandrowskiego dowódcą organizacji. Zastępcą został Ryszard Buchwald. Ponadto od nowych członków odebrano przysięgę (m.in. od Stanisława Kamińskiego). Skonkretyzowano również metody działania, które miały odtąd polegać nie tylko na werbowaniu nowych członków, ale także na gromadzeniu broni palnej, odbywaniu szkoleń politycznych oraz redagowaniu i kolportowaniu ulotek. Powyższy program nie został jednak zrealizowany, głównie na skutek zachowawczej postawy Jerzego Bandrowskiego. W zasadzie jedyną widoczną akcją wspomnianej formacji było wymalowanie litery "E" na murach budynków w Pile. Miało to miejsce w grudniu 1949 roku. W ten sposób konspiratorzy zamanifestowali wolną i zjednoczoną Europę.

 

Niewielka aktywność Bandrowskiego sprawiła, że powoli nieformalnym liderem organizacji stawał się Zdzisław Lamecki - zwolennik zradykalizowania działalności konspiracyjnej. Okazja ku temu pojawiła się wiosną 1950 roku. Wówczas członek grupy, Stanisław Kamiński, przeniósł się z Piły do Warszawy. Tam za pośrednictwem swojego ojca, który był przedsiębiorcą, poznał rodzinę Matysiaków. Między innymi Ryszarda, który podczas niemieckiej okupacji należał do AK oraz brał udział w Powstaniu Warszawskim.

W tym miejscu należy nadmienić, że Ryszard Matysiak miał już wcześniejsze związki z Piłą. Koniec wojny z III Rzeszą zastał go w obozie koncentracyjnym na terenie Niemiec. W lipcu 1945 roku powrócił do Polski. Po krótkim pobycie w stolicy zdecydował się na wyjazd do Piły (przebywali tam jego rodzice, którzy nieco wcześniej opuścili Warszawę). W mieście nad Gwdą Ryszard Matysiak związał się organizacją konspiracyjną o nazwie „Gruda”, nosił w niej pseudonim "Niepozorny". Należał do grupy od czerwca 1946 roku do 24 marca 1947 roku, kiedy to ujawnił się przed PUBP w Pile, korzystając z ogłoszonej amnestii. W następnym okresie prowadził w miarę spokojne życie. Skończył szkołę, włączył się także w działalność pilskich struktur Służby Polsce. W 1949 roku zainteresował się nim PUBP w Pile. Miało to związek ze sprawą, która dotyczyła byłych członków organizacji "Gruda". Został nawet zwerbowany w charakterze informatora o pseudonimie "Adam". Niechętnie jednak współpracował z organami bezpieki. Świadczy o tym m.in. fakt, że po udzieleniu kilku nieistotnych informacji (mowa o tym w raportach "bezpieki"), zerwał współpracę i wyjechał do Warszawy.

 

W czerwcu 1950 roku doszło do spotkania Matysiaka z Lameckim (prawdopodobnie na terenie Piły). W jego wyniku ustalono, że nastąpi reorganizacja grupy, która odtąd będzie nosiła miano "Krajowa Policja Bezpieczeństwa". Postanowiono także rozbudować struktury. Początkowo realizacja tego celu napotykała jednak na trudności. Niektórzy członkowie "Kółka Patriotycznego – Grupa Las" odmówili bowiem przystąpienia do organizacji, zaprzestając jednocześnie działalności konspiracyjnej. Zgodę wyraziły jedynie cztery osoby: Zdzisław Lamecki, Stanisław Kamiński, Zygmunt Niewolak oraz Czesław Jankowski. Nie wpłynęło to jednak zasadniczo na zaangażowanie inicjatorów utworzenia KPB. Między innymi w wyniku podjętych przez Ryszarda Matysiaka działań werbunkowych do organizacji przystąpili mieszkańcy Piły: Leonard Tykwiński oraz Jan Karpiński.

 

Pod koniec lipca 1950 roku miało miejsce zebranie, które formalnie ukonstytuowało Krajową Policję Bezpieczeństwa. Ryszard Matysiak ogłosił się komendantem organizacji. Na swojego zastępcę wyznaczył Zdzisława Lameckiego, który jednocześnie objął funkcję dowódcy posterunku w Pile. Wszyscy obecni członkowie złożyli także przysięgę, która zaczynała się do słów: "Ja syn Ludu Polskiego, znając idee Krajowej Policji Bezpieczeństwa, wiedząc o grożącym mi niebezpieczeństwie przez swój udział w niniejszej organizacji przysięgam na rany Chrystusa Syna Boga przed obliczem Najświętszej Panienki Matki Jezusa, a Królowej Korony Polskiej, na mych braci pomordowanych i mordowanych przez reżim komunistyczny, dochować tajemnicy dotyczącej naszej organizacji(...)". Należy zaznaczyć, że silna pozycja Matysiaka wynikała nie tylko z racji jego doświadczenia wojskowego. Podczas kontaktów z członkami KPB sugerował bowiem, że ma kontakty z bliżej nieznanym dowództwem w Warszawie. Stwarzał nawet pozory tego rodzaju związków (np. przywoził rozkazy). Brak jednak dostatecznych dowodów, które pozwalałyby na jednoznaczną weryfikację, że nad KPB stała jakaś konspiracyjna struktura. Należy zatem przyjąć z dużym prawdopodobieństwem, że tego rodzaju postępowanie Matysiaka miało jedynie na celu zapewnienie mu posłuchu wśród podwładnych. Na wspomnianym wyżej zebraniu przedstawiono także cele i metody działania KPB. Członkowie grupy zakładali, że po wybuchu III wojny światowej nastąpi destabilizacja w Polsce, która umożliwi przejęcie przez KPB posterunków MO i PUBP. W oczekiwaniu na zaostrzenie sytuacji międzynarodowej działalność grupy miała ograniczać się jedynie do werbowania członków i gromadzenia broni. Według akt "bezpieki" KPB podejmowała jednak także inne działania.

 

Struktura Krajowej Policji Bezpieczeństwa składała się z V okręgów, te dzieliły się na obwody i posterunki. Teren działania obejmował cały kraj. Oczywiście do czasu rozbicia organizacji w sierpniu 1951 roku nie udało się obsadzić wszystkich okręgów. KPB miała jednak struktury w Pile, Gdyni oraz kilku miejscowościach województwa koszalińskiego. Należy nadmienić, że w listopadzie 1950 roku Ryszard Matysiak rozpoczął tworzenie "Gwardii Polskiej" – pionu wojskowego, który miał na celu czynną walkę z władzą ludową (w praktyce nie udało się powołać oddziałów leśnych). W zamyśle obie organizacje tworzyły "Siły Zbrojne Kraju", na których czele stał komendant. Oprócz Matysiaka i Lameckiego do najważniejszych członków KPB należeli: Stanisław Marciniuk, Stefan Suchodolski, Stanisław Kamiński, Stefan Andrzejewski, Jan Korba, Henryk Andrzejewski, Władysław Koza, Józef Syta, Franciszek Piasecki, Józef Buczek, Leonard Publicewicz, Wacław Węglewski, Franciszek Kowalczyk, Tomasz Szabelski, Michał Mokrzycki, Jan Ciukaj, Aleksander Orzeł, Edmund Domiszewski. Wszyscy wymienieni otrzymali póżniej wysokie wyroki. W tej grupie celowo nie wymieniłem nazwiska Jana Pawłowskiego. Był on co prawda komendantem obwodu "Fejaba", działał jednak na niekorzyść organizacji. O jego użyteczności dla "bezpieki" świadczy fakt, że po aresztowaniach członków grupy w sierpniu 1951 roku był chroniony przez UB.

 

Początkowo KPB była w posiadaniu jedynie dwóch pistoletów z 650 sztukami amunicji (które wcześniej były na wyposażeniu Kółka Patriotycznego - Grupa Las), karabinu Mauser z 450 sztukami amunicji (przekazanego przez Lameckiego) oraz 22 kostek trotylu i 16 spłonek detonacyjnych. W miarę jednak rozrastania się składu osobowego organizacji, i co za tym idzie poszerzania obszaru jej działania, broni przybywało. Brak jednak dokładnych liczb. Ze szczątkowych danych możemy się dowiedzieć, że np. jeden z obwodów KPB z terenu województwa koszalińskiego (w chwili likwidacji) posiadał: 7 karabinów (220 sztuk amunicji), 4 pistolety, 2 automaty produkcji radzieckiej (667 sztuk amunicji) oraz 1 granat. Broń ukrywana była z reguły w specjalnych skrytkach, które mieściły się w mieszkaniach lub budynkach gospodarczych należących do członków grupy. Również pieczątka oraz archiwum organizacji znajdowały się początkowo w domu Lameckiego. Dopiero w maju 1951 roku ukrył powyższe w bunkrze w okolicach Kępska (gmina Bobolice). Członkowie KPB w celu lepszego zakonspirowania posługiwali się pseudonimami. Ponadto używali specjalnego kodu w celu zaszyfrowania przesyłanych dokumentów. Pewnym zabezpieczeniem w pracy konspiracyjnej było również posiadanie informatora w strukturach WUBP w Koszalinie. Był nim Marian Andrzejewski, brat Stefana - dowódcy posterunku "Fela" w Bobolicach.

 

W dokumentach bezpieki zachowały się informacje na temat planowanych i przeprowadzonych akcji Krajowej Policji Bezpieczeństwa, jednakże ich wiarygodność rodzi wiele znaków zapytania. Funkcjonariusze WUBP w Koszalinie traktowali bowiem proces członków KPB niezwykle prestiżowo. Wiązało się to m.in. z faktem kompromitacji najwyższych funkcjonariuszy tego organu podczas obławy w dniu 1 sierpnia 1951 roku (o czym będzie mowa poniżej). Uzyskanie rangi procesu pokazowego (w celu zatarcia złego wizerunku WUBP w Koszalinie) wymagało zatem zgromadzenia nośnego propagandowo materiału dowodowego. Oczywiście dodatkowo uwiarygodnionego zeznaniami oskarżonych (uzyskanymi nawet w drodze przymusu). 17 marca 1952 r. szef WUBP w Koszalinie wystosował do dyrektora Departamentu Śledczego MBP w Warszawie pismo w sprawie zgody na przeprowadzenie procesu pokazowego. Projekt nie uzyskał jednak akceptacji. Niezależnie od tego sam fakt powoduje, że z dużym dystansem należy podchodzić do pozostawionych przez WUBP Koszalin materiałów śledczych. To samo dotyczy dokumentów pozostawionych przez WUBP w Poznaniu oraz PUBP w Pile, które także brały udział w dochodzeniu.

 

Według "bezpieki" Krajowa Policja Bezpieczeństwa planowała m.in. przeprowadzić zamach na spikerkę radiową Wandę Odolską. To jej głos w audycji "Fala 49" oznajmiał, że "to dzięki Stalinowi Polak z powrotem kocha kwiaty, spokojnie pracuje i wierzy w trwałość pokoju". Komunistyczna propagandzistka piętnowała także żołnierzy podziemia. W tym miejscu należy przypomnieć, że 9 września 1951 r. w Warszawie, został zastrzelony jej redakcyjny kolega, Stefan Martyka. Marek Hłasko w "Pięknych dwudziestoletnich" tak opisywał jego działalność: "Bydlę to włączało się przeważnie w czasie muzyki tanecznej, mówiąc: Tu Fala 49, tu Fala 49! Włączamy się! Po czym zaczynał opluwanie...". Martykę zlikwidowała organizacja "Kraj", na której czele stał mjr Zenon Sobota. Niektóre źródła podają, że członkowie tej organizacji dokonali ponadto zamachu na radziecki pociąg. Interesujące, że według akt WUBP w Koszalinie, Krajowa Policja Bezpieczeństwa również zamierzała spowodować wykolejenie się pociągu relacji Moskwa – Berlin, w konsekwencji, jak głosił akt oskarżenia, doprowadzić do zabójstwa nieustalonych żołnierzy radzieckich. Warto przypomnieć, że podobne akcje były przeprowadzone również przez inne organizacje. Na przykład na początku 1949 r. pod Mińskiem Mazowieckim (nieudana) oraz 3 października 1946 r. w miejscowości Szaniawy (zakończona sukcesem).

 

W zachowanych dokumentach mowa także o próbie skonstruowania przez członków KPB radiostacji. Planowano podłączyć ją do sieci radiowęzła w Pile w celu nadawania audycji wrogich władzy ludowej. Pierwotny plan zakładał przejęcie radiostacji samolotowej, która znajdowała się w szkole zawodowej w Pile. Okazała się jednak niezdatna do użytku. W związku z tym konspiratorzy zdecydowali się na budowę własnej. Środki na realizacje tego celu przekazał Stefan Suchodolski (mieszkaniec województwa koszalińskiego). Część potrzebnych materiałów (m.in. akumulatory) zakupiono w Poznaniu. Ponadto nabyto lampy od Tadeusza Wojtkiewicza, który pracował jako kinooperator kina Zorza w Pile. Do chwili aresztowania członkom KPB nie udało się jednak zbudować sprawnej radiostacji i zrealizować planu.

 

Według akt "bezpieki" organizacja prowadziła także akcje propagandowo-informacyjne. Jedna z zachowanych ulotek zawierała treść: "Bracia Polacy, hartujcie ducha do walki z komunizmem. Bracie, czy wiesz kto jest sprawcą mordu Katyńskiego? Wielki Przyjaciel Polaków, Chorąży Pokoju, Józef Stalin – Szubrawca". W dokumentach WUBP w Koszalinie mowa ponadto o planowanych i przeprowadzonych akcjach rekwizycyjnych. 3 marca 1951 r. członkowie KPB dokonali napadu na kierownika PGR w Smęcinie, pow. Białogard. Zabrali mu kilka tysięcy złotych, które następnie przeznaczyli na cele organizacyjne. Członkowie KPB pozostawili jednocześnie pokwitowanie. Podobne akcje zamierzano przeprowadzić w PGR Grzmiąca i w PGR Tychowo. Planowano również zdobyć broń poprzez napad na posterunek MO w Tychowie.

 

Do rozbicia grupy doszło w następstwie wydarzeń z nocy z 31 lipca na 1 sierpnia 1951 roku. Wówczas to Zdzisław Lamecki wraz ze Stanisławem Marciniukiem, uzbrojeni w pistolety zmierzali na spotkanie z członkami organizacji z terenu Bobolic. Celem było omówienie ataku na posterunek MO w Tychowie. W lesie członkowie KPB natknęli się jednak na funkcjonariuszy WUBP w Koszalinie. Obecność tych ostatnich była następstwem donosu złożonego przez informatora "Rak". Z jego treści wynikało, że 31 lipca 1951 roku w lesie w okolicy wsi Dobrociechy miała nastąpić koncentracja około 12-osobowego oddziału zbrojnego. W przygotowaną zasadzkę wpadli Lamecki i Marciniuk, doszło do wymiany ognia. Ranny w nogę został ten pierwszy. Niejasne są natomiast straty po stronie funkcjonariuszy WUBP. Raport likwidacyny z 5 sierpnia 1951 roku sporządzony dla Departamentu III MBP w Warszawie stwierdza jedynie, że podczas akcji ranny w rękę został szef WUBP w Koszalinie, płk Leonard Siwanowicz. Ponadto zawiera lakoniczną informację, że w trakcie zasadzki zginęli: mjr Franiciszek Bloch (naczelnik Wydziału III WUBP) oraz ppor. Władysław Dudko (kierownik Sekcji "A" WUBP). Prawdopodobnie wymienieni zostali zabici w wyniku omyłkowej wymiany ognia między funkcjonariuszami UB, do której doszło w zabudowaniach Józefa Góraka. Następstwem nieudanej akcji UB było odwołanie w dniu 10 września 1951 roku Leonarda Siwanowicza z zajmowanej funkcji. Należy nadmienić, że Stanisławowi Marciniukowi udało się zbiec. Ukrywał się przez kilka dni w lasach pomiędzy Gozdem, Głodowem a Ubiedrzem. Następnie z Białego Boru pojechał pociągiem do Radzynia Podlaskiego. Po kilku dniach (w nocy z 24 na 25 września 1951 r.) został zatrzymany w powyższej miejscowości przez funkcjonariuszy WUBP z Lublina. Natomiast rannego Lameckiego zatrzymała koszalińska bezpieka i natychmiast poddała brutalnemu przesłuchaniu.

 

Powyższe aresztowanie odbyło się w ramach zapoczątkowanej w marcu 1951 roku akcji o kryptonimie "Alfa", której celem było rozpracowanie i zatrzymanie osób w jakikolwiek sposób związanych z Krajową Policją Bezpieczeństwa. O skali tej akcji dowiadujemy się z książki "Ojczyźnie i społeczeństwu. Działalność Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa na Pomorzu Środkowym w latach 1944–1984". Czytamy w niej między innymi, że „5 marca 1952 r. zakończono trwającą od 31 lipca 1951 r. akcję mającą na celu likwidację nielegalnej organizacji politycznej "Siły Zbrojne Kraju", która wcześniej nosiła nazwę "Krajowa Policja Bezpieczeństwa". W akcji prowadzonej przez WUBP w Koszalinie uczestniczyło 198 funkcjonariuszy BP, 101 milicjantów oraz 300 żołnierzy KBW”. Głównym śledczym prowadzącym sprawę był ppor. Henryk Bednarek z WUBP w Koszalinie. W gronie jego współpracowników pojawiają się ponadto nazwiska: Zenona Gruchały, Zygmunta Rżanka, Kazimierza Rachówki, Mariana Dąbrowicza, Franciszka Marynowskiego, Zbigniewa Trenta i Michała Zimnowłockiego. Ten ostatni był wówczas aplikantem śledczym, natomiast w latach 1972-1975 pełnił funkcję komendanta d/s Służby Bezpieczeństwa w Złotowie. Zmarł 23 maja 2013 roku. Niezwykle smutny jest fakt, że do dziś na pewnej stronie internetowej, na której znajduje się logo policji oraz miasta Słupska możemy odnaleźć pożegnanie "kolegi podpułkownika". Należy nadmienić, że oprócz WUBP w Koszalinie dochodzenie w sprawie KPB prowadziły WUBP w Poznaniu (ppor. Mieczysław Jaśko, ppor. Jerzy Siedlewski) oraz PUBP w Pile (ppor. Franciszek Pampera). W tym ostatnim przypadku chodziło głównie o byłych członków organizacji Kółko Patriotyczne - Grupa Las, którzy nie przystąpili do Krajowej Policji Bezpieczeństwa. Powyższe dochodzenie przejął póżniej Wydział III WUBP w Poznaniu. 

 

Niewątpliwie aresztowanie Zdzisława Lameckiego (zwłaszcza w kontekście złożonych przez niego zeznań) w istotny sposób przyspieszyło likwidację organizacji. W ciągu kilkunastu tygodni 1951 roku nastąpiło zatrzymanie niemal wszystkich członków i współpracowników KPB. Skuteczność dochodzenia nie była jednak rezultatem szczególnej inteligencji funkcjonariuszy lub aktywności współpracującej z nimi agentury (np. inf. "Zbyszek", "Rak", "Gołąbek"). Trzeba bowiem podkreślić, że rozbicie organizacji i aresztowanie większości jej członków to głównie pokłosie brutalnych metod śledczych stosowanych w trakcie dochodzenia. Protokoły przesłuchań świadków, sporządzone w latach 1990-1993 dla potrzeb Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku, zawierają opis bogatego katalogu "instrumentów", którymi posługiwali się funkcjonariusze WUBP w Koszalinie w trakcie przesłuchań. Odbywały się one zarówno w nocy, jak i w dzień, trwały nieraz nieprzerwanie przez kilka godzin. Czasami towarzyszyło im tzw. wstępne przesłuchanie. Polegało ono na tym, że najpierw funkcjonariusze UB na korytarzu bili i kopali aresztowanego, a następnie doprowadzany był przed oblicze śledczego. Wobec zatrzymanych członków KPB używano wyzwisk, grożono pozbawieniem życia, sadzano na nodze odwróconego taboretu. Ponadto bito po twarzy, żołądku, rzucano o ścianę, kopano po całym ciele, miażdżono palce poprzez przytrzaskiwanie drzwiami. Zatrzymanych zmuszano również do ćwiczeń gimnastycznych m.in wykonywania tzw. żabek, którym towarzyszyło bicie lub polewanie lodowatą wodą (w przypadku zasłabnięcia). Funkcjonariusze UB z Koszalina stosowali także tzw. „jazdę na kiju”. Polegała ona na tym, że przesłuchiwanemu skuwano ręce i nogi kajdankami, po czym wkładano pod ręce i nogi kij, który z kolei opierano końcami na krawędziach dwóch biurek. Ostatnim elementem tortury było bicie oraz kręcenie osobą przesłuchiwaną dookoła. Kolejną "metodą śledczą" było głodzenie aresztowanego, a następnie karmienie go śledziami z równoczesnym pozbawieniem dostępu do wody na kilkadziesiąt godzin. Większość członków KPB nie wytrzymywała tego rodzaju metod, składając obszerne zeznania. Tortury okazały się zatem niezwykle skutecznym instrumentem śledczym.

 

Dochodzenie zakończyło się wniesieniem kilkudziesięciu aktów oskarżenia. W ich następstwie odbyło się kilka odrębnych procesów członków i pomocników KPB. Główni przywódcy organizacji sądzeni byli w dniach od 6 do 9 maja 1952 r przed Wojskowym Sądem Rejonowym (WSR) w Koszalinie. Na ławie oskarżonych zasiedli: Ryszard Matysiak, Zdzisław Lamecki, Stefan Suchodolski, Stanisław Kamiński i Stanisław Marciniuk. Akt oskarżenia stwierdzał, że "Agentury anglo-amerykańskie bazujące na renegatach narodu polskiego – Mikołajczyku, Andersie i innych zagranicą, oraz im podobnych w kraju, resztkach niedobitej reakcji spod znaku N.S.Z., W.I.N., P.S.L., poprzez dostarczenie skrytobójcom reakcyjnego podziemia broni, organizowanie dywersji, sabotażu i terroru, poprzez wrogie audycje radia B.B.C., Głosu Ameryki i szeregu innych rozgłośni radiowych, będących na żołdzie U.S.A. i zwasalizowanych Państw Zachodnich, chcą przeszkodzić i nie dopuścić do budowy w naszym Kraju ustroju sprawiedliwości społecznej – ustroju socjalistycznego". Piątkę oskarżonych uznano winnymi zarzucanych czynów, tj. członkostwa w nielegalnej organizacji pod nazwą „Krajowa Policja Bezpieczeństwa”, mającej na celu obalenie w drodze przemocy ustroju Państwa Polskiego oraz nielegalnego przechowywania broni palnej, amunicji i materiałów wybuchowych. Ponadto WSR w Koszalinie uznał za udowodnione szereg innych przestępstw. Na tej podstawie skazał Ryszarda Matysiaka ps. "Błyskawica" oraz Stanisława Marciniuka pseudonim "Maj" łącznie na karę śmierci wraz z utratą praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze i przepadek całego mienia na rzecz Skarbu Państwa. Zdzisława Lameckiego ps. "Biały", Stefana Suchodolskiego ps."Dąb" i Stanisława Kamińskiego ps. "Pijus" łącznie na karę dożywotniego więzienia wraz z utratą praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na okres 5 lat i przepadek całego mienia na rzecz Skarbu Państwa. 10 września 1952 roku Najwyższy Sąd Wojskowy w Warszawie zmienił wyrok WSR w Koszalinie. Kary wobec Zdzisława Lameckiego oraz Stanisława Kamińskiego zostały złagodzone do 15 lat więzienia. Natomiast 6 lutego 1953 roku Rada Państwa skorzystała z prawa łaski wobec skazanych na śmierć członków KPB, zamieniając ją na karę dożywotniego więzienia.

 

Równie surowe wyroki zapadły przed Sądem Marynarki Wojennej w Gdyni. Skazano na śmierć marynarza Jana Majczyna (później wyrok zamieniono na dożywocie), pozostałych członków KPB na długoletnie więzienie. Jeden z zarzutów zawartych w akcie oskarżenia dotyczył zbrodni, tj. próby ucieczki do kraju kapitalistycznego. W pozostałych procesach, które toczyły się przed komunistycznymi sądami zapadły wyroki długoletniego więzienia dla kilkudziesięciu członków i pomocników KPB. Między innymi 11 stycznia 1952 roku WSR w Poznaniu skazał: Czesława Jankowskiego na karę 10 lat pozbawienia wolności (utratę praw publicznych na 5 lat oraz przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa), Zygmunta Niewolaka na karę 5 lat pozbawienia wolności (utratę praw publicznych na 2 lata oraz przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa), a na rozprawie 14 stycznia 1952 roku: Jana Karpińskiego na 9 lat pozbawienia wolności (utratę praw publicznych na 3 lata oraz przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa), Leonarda Tykwińskiego na 9 lat pozbawienia wolności (utratę praw publicznych na 3 lata oraz przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa). Wszyscy skazani przez WSR w Poznaniu należeli do KPB w Pile. Wśród osądzonych członków Krajowej Policji Bezpieczeństwa możemy odnaleźć także Antoniego Bronowickiego. W 1952 roku został skazany na 9 lat pozbawienia wolności. Po opuszczeniu zakładu karnego zamieszkał w Krajence. Dodam, że razem z nim karę więzienia we Wronkach odbywał Józef Urbanowicz (członek organizacji "Grunwald" z Trzcianki). Wspomnienie z tego okresu przedstawię w jednym z kolejnych artykułów. Należy nadmienić, że przed sądem nie stanął Józef Fabiańczuk ps. "Burza", który popełnił samobójstwo w koszalińskim areszcie (9 maja 1952 r.).

 

Z akt sprawy wynika, że Krajową Policję Bezpieczeństwa tworzyli ludzie, którzy z reguły nie mieli doświadczenia wojskowego, a co za tym idzie, nie byli przygotowani do pracy konspiracyjnej. Nie ma także wątpliwości, że Ryszard Matysiak, który wykreował się na przywódcę, nie posiadał predyspozycji do dowodzenia tak rozbudowaną strukturą. W dodatku w specyficzny sposób budował sobie autorytet wśród podwładnych. Wszystko to sprawiło, że pojawiło się wiele niejasności związanych z działalnością KPB, które rodzą rzecz jasna spekulacje. Najważniejsza dotyczy inwigilacji Krajowej Policji Bezpieczeństwa przez UB.

 

Mało prawdopodobna wydaje się teza, że Krajowa Policja Bezpieczeństwa została utworzona przez organa "bezpieki", a Ryszard Matysiak był świadomym instrumentem całej operacji. Tego rodzaju insynuacje pojawiają się jednak w pracach niektórych historyków. Racjonalniej brzmi pogląd, że intencje założycieli KPB były czyste, podyktowane patriotycznymi pobudkami. Skala organizacji przerosła jednak ich możliwości. Stąd szereg błędów, które doprowadziły ostatecznie do dekonspiracji. Jej początki to zapewne doniesienie informatora o ps. "Lewicki", który zawiadomił Informację Wojskową w Jeleniej Górze o próbie zakupu broni przez członka KPB. Powyższą wiadomość "wojskowa bezpieka" przekazała do WUBP w Koszalinie. Niewątpliwie właśnie w tym wydarzeniu należy upatrywać genezy akcji "Alfa", której celem było rozpracowanie i zlikwidowanie organizacji. Warto także pamiętać, że główne siły Krajowej Policji Bezpieczeństwa koncentrowały się w okolicach miejscowości Bobolice. Regionu, co należy podkreslić, o silnym antykomunistycznym nastawieniu w omawianym czasie. To tam działała wcześniej konspiracyjna Bojowa Organizacja Armii (BOA), której dowódcami byli Stefan Pabiś ps. "Stefan" oraz Edward Kokotko ps. "Wrzos". To również w tej miejscowości posterunki MO i UB rozbijał legendarny Zdzisław Badocha ps. "Żelazny". W tym także należy upatrywać przyczyn szczególnego zainteresowania terenem ze strony organów bezpieczeństwa.

 

Na szczęście znaczna grupa historyków za bezsporny uznaje fakt, że Krajowa Policja Bezpieczeństwa była organizacją, która stawiała sobie za cel walkę na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego. Argumentują to tym, że większość członków KPB była autentycznymi patriotami, którzy w pełni świadomie wybrali walkę z komunizmem. Zapłacili za to ogromną cenę. Trzeba o tym pamiętać. 

 

Piotr Tomasz

żródła:

 

materiały IPN Szczecin, IPN Poznań

Zbiory własne autora

Zenon Kachnicz " Konspiracja antykomunistyczna na Pomorzu Środkowym (1945-1956), Koszalin 2005 

 

fotografie AIPN : Ryszard Matysiak, Stanisław Marciniuk, Stanisław Kamiński

 



Napisz komentarz
Komentarze
zachmurzenie małe

Temperatura: 5°CMiasto: Złotów

Ciśnienie: 1012 hPa
Wiatr: 10 km/h

ReklamaMarcin Porzucek - Poseł na Sejm RP
KOMENTARZE
Autor komentarza: pzlTreść komentarza: Zaglądając na zlotowskie i do aktualności można odnieść wrażenie, że golasgate to najważniejsze wydarzenie kwietnia 2024, może nawet roku. Żenada.Data dodania komentarza: 26.04.2024, 14:39Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!Autor komentarza: wymowneTreść komentarza: Bohater zdarzenia miał szansę wypowiedzieć się przed publikacją, nie zrobił tego. Zaczął się dopiero wybielać jak sprawa nabrała rozgłosuData dodania komentarza: 26.04.2024, 14:39Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!Autor komentarza: PulitzerTreść komentarza: Trafnie do tamtejszych dziennikarzy pisanie w cudzysłowie.Data dodania komentarza: 26.04.2024, 14:02Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!Autor komentarza: RedakcjaTreść komentarza: Drogi "Dziennikarzu" z wiadomego portalu. Insynuacją jest, że ktoś nie został wysłuchany. To była notatka, że miało miejsce pewne zdarzenie. Obrazowo: zamieszczacie informacje o wypadkach samochodowych. Nie ma w nich wywiadów z kierowcami - uczestnikami kolizji. Tu jest tak samo. Przyjazna Państwu osoba nie kwestionuje, że była rozebrana. To jest ta niestosowność, którą poruszył portal 77400.pl. Nie chodzi się do sąsiadów "w gości" w ten sposób. Tym bardziej, że mieszkanką jest kobieta, któa sobie tego nie życzy!Data dodania komentarza: 26.04.2024, 13:49Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!Autor komentarza: ZłotowianinTreść komentarza: A 77400.pl oczernia. Przynajmniej jest jakaś równowaga w przyrodzie. Poczekajmy na sprawy sądowe. Czy gdzieś jest napisane, że to 77400.pl ma monopol na prawdę?? Bo czytając ten smutny portal odnoszę właśnie takie wrażenie. Czytałem wszystkie artykuły w tej sprawie i w mojej opinii bardziej wiarygodna jest jednak wersja pana prezesa. No ale obiektywny portal 77400.pl przecież wie najlepiej i bez wysłuchania drugiej strony publikuje szkalujące artykuły. No i oczywiście nie miało to nic wspólnego z II turą wyborów na burmistrza :D:D:D. To się nazywa rzetelne dziennikarstwo. żal.plData dodania komentarza: 26.04.2024, 11:48Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!Autor komentarza: ZłotowiankaTreść komentarza: A Złotowskie Aktualności już wybielają tego pana w swojej gazecie....żal.plData dodania komentarza: 25.04.2024, 19:45Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!
Reklama
Reklama