24 marca obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci Polaków Ratujących Żydów pod okupacją niemiecką w czasie II wojny światowej. Upamiętnia on m.in. rodzinę Ulmów, która wraz z ukrywanymi w ich domu Żydami została zamordowana w 1944 roku. W historię powiatu złotowskiego wpisał się m.in. Stanisław Polański. On i jego bliscy również ratowali Żydów.
Czy w okresie II wojny światowej na terenach Kreis Flatow działały jakieś komórki konspiracyjne? Na taką możliwość wskazuje mapa Pomorskiego Okręgu Armii Krajowej „Reich”, na której zaznaczony jest III Inspektorat „Odra”, którego teren działania obejmował także ziemie powiatu złotowskiego. Jakąś poszlaką jest również to, że organizacja „Odra” skupiała w swoich szeregach polskich jeńców wojennych. Mogli oni zatem przeniknąć m.in. na teren Kreis Flatow i świadczyć pracę przymusową na rzecz tutejszych Niemców. Począwszy od 1945 roku na zachodnią Krajnę przybywali z pewnością ludzie, którzy w okresie II wojny światowej należeli do organizacji podziemnych funkcjonujących na okupowanych terenach II Rzeczpospolitej. Marian Dąbrowski, ks. Klemens Średziński, Maksymilian Bytkowski... Takich nazwisk można wymienić dziesiątki. Tymczasem próżno szukać informacji o nich np. w Izbie Pamięci w Złotowie. Stąd właśnie pomysł na niniejszy cykl, w którym zamierzam opowiedzieć o ich losach. Przy okazji zapraszam rodziny byłych żołnierzy AK do kontaktu.
Historia Polski XIX i początku XX w. to czas, w którym polscy patrioci podejmowali nieudane próby wskrzeszenia państwa polskiego. Co gorsza, każda klęska okupowana była nie tylko wielką daniną krwi, ale także deportacjami na dalekie rubieże Rosji. W 1928 r. dawni Sybiracy, by uczcić pamięć tych, którzy zostali deportowani na nieludzka ziemię, a także zintegrować środowisko byłych zesłańców, utworzyli Związek Sybiraków. Założyciele tego stowarzyszenia nie przypuszczali zapewne, że już wkrótce historia zacznie się powtarzać.
31 stycznia obchodzimy 79. rocznicę wkroczenia wojsk I Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej do Złotowa. Uroczystości upamiętniające tego typu wydarzenia organizuje szereg miejscowości i to nie tylko z naszego powiatu. Dla ich włodarzy nie wydaje się mieć znaczenia, że to „wkroczenie” wiązało się m.in. z cierpieniem ludności cywilnej. Przykładem gwałty dokonywane przez sowieckich „wyzwolicieli” na kobietach, często zbiorowo. Dekomunizacja spowodowała tylko tyle, że zmieniło się nazewnictwo. „Wyzwolenie” zastąpiono terminem „powrót do Macierzy”. W tym kontekście warto podkreślić, że faktyczną władzę na podbitym terenie sprawowali wówczas sowieci, nie Polacy. O jakiej „Macierzy” więc mowa? Oczywiście takie podejście do historii determinowało i nadal determinuje również dobór bohaterów. Gro z nich ma komunistyczny rodowód.
Powstanie Wielkopolskie to szczególny zryw narodowy w historii Polski. Jego wyjątkowość polega na tym, że był to czyn zbrojny zakończony sukcesem. Przy kolejnych obchodach rocznic (wybuch 27 grudnia 1918 - Poznań, symboliczne zakończenie 16 lutego 1919 – pokój w Trewirze) wspomina się z reguły polityków z nim związanych (np. Ignacego Jana Paderewskiego), jego dowódców (np. Stanisława Taczaka) i najważniejsze bitwy (np. o poznańską „Ławicę”). W cieniu tego pozostają zwykli żołnierze. Z reguły nie wymienia się ich z nazwiska. To sprawia, że pozostają anonimowi także w lokalnych społecznościach. Do tego grona należy Maksymilian Olszewski, którego dane personalne w dokumentach archiwalnych brzmią z niemiecka: Max Olschewski urodzony w Krojanke.
W Zagrodzie Krajeńskiej w Złotowie rośnie "Dąb Pamięci". Przypomina on o Ofiarach ukraińskiego ludobójstwa. Zachowania niektórych urzędników wskazują, że wciąż przypomina zbyt słabo.
Jesień 1939 roku zapisała się w dziejach ziem polskich przede wszystkim poprzez wiele tragicznych wydarzeń. Odzwierciedla to m.in. historia kilku miejscowości na Krajnie, w których niemieccy cywile mordowali swoich polskich sąsiadów. Przykładem Karolewo, Wysoka, Górka Klasztorna i Paterek. Krajniacy umierali także poza naszym regionem. Tragiczny finał jednej z takich historii rozegrał się w Białochowie koło Grudziądza, które oddalone jest o około 110 kilometrów od Wielkiego Buczka.
18 maja wspominamy bitwę o Monte Cassino. Była to jedna z najzacieklejszych batalii II wojny światowej. Zakończyła się zwycięstwem wojsk alianckich nad Niemcami. Stało się tak za sprawą krwi przelanej przez żołnierza polskiego. 18 maja 1944 roku, po tygodniach ciężkich walk, na ruinach klasztoru pojawiła się biała flaga. Krótko po tym także ta należąca 12. Pułku Ułanów Podolskich. Ta druga była widomym znakiem tego, że Polacy weszli tam, gdzie nie mogły wejść inne wojska sprzymierzone. Bitwa o Monte Cassino na trwale zapisała się w tradycji Wojska Polskiego. Wśród jej uczestników możemy odnaleźć m.in. por. Witolda Mossakowskiego, który przez wiele lat związany był z Krajenką.
21 kwietnia 1939 roku w Berlinie zmarł ks. dr Bolesław Domański, którego bez cienia przesady można nazwać Wojciechem Korfantym Krajny. Okoliczności jego śmierci do dziś rodzą spekulacje. Jedna z hipotez głosi, że mogli przyczynić się do niej Niemcy. W 82. rocznicę śmierci ks. Bolesława Domańskiego przypominamy jego wystąpienie podczas I Kongresu Polaków w Niemczech (1938).