Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 26 kwietnia 2024 09:37
Przeczytaj!
Reklama

Antykomunista, który został aktorem - Janusz Horodniczy

Podziel się
Oceń

Omawianie dziejów Żołnierzy Wyklętych z naszego regionu zamyka się w zasadzie w dwóch grupach. Pierwsza obejmuje konspiratorów, którzy podejmowali (w mniej lub bardziej czynny sposób) działalność antykomunistyczną na terenie północnej Wielkopolski (Krajnie). W drugiej znajdują się zaś osoby, które walczyły ze zbrodniczym totalitaryzmem w innych częściach kraju, a następnie przybyły na nasze ziemie w celu znalezienia bezpiecznego schronienia. Tymczasem jest jeszcze jedna kategoria osób. Mowa o ludziach, którzy zapisali w swoim życiorysie jakiś epizod związany z naszym regionem, po czym podjęli działalność antykomunistyczną w innych częściach kraju. W niniejszym artykule przedstawiam sylwetkę jednej z takich osób.

Współcześni kojarzą go głównie z mediami. Na stronie filmpolski.pl można przeczytać, że jako aktor zagrał m.in. w popularnych serialach telewizyjnych: „Ojciec Mateusz” i „Klan”. Ponadto, że był autorem kilkudziesięciu scenariuszy do filmów dokumentalnych (np. „Jaworzniacy czyli eksperyment pedagogiczny”). Obok tego to także wybitny satyryk (znakomicie prezentujący kultowe „Bajeczki o towarzyszu Leninie” Michaiła Zoszczenki), reżyser, dziennikarz radiowy... Lista jest bardzo długa. 

Nie ulega wątpliwości, że Janusz Horodniczy to niezwykle uzdolniona osoba. Warty podkreślenia jest przy tym fakt, że te wszystkie dokonania datują się od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Wcześniej Horodniczy odgrywał bowiem jedynie drobne epizody teatralne, odwiedzając od czasu do czasu prowincjonalne miasteczka. Co było tego przyczyną? Nie trudno zgadnąć, że antykomunistyczna postawa bohatera niniejszego artykułu.

Urodził się 5 września 1935 roku w Wilnie. Tam też spędził swoje dzieciństwo. Po ostatecznym zaanektowaniu Kresów Wschodnich II Rzeczpospolitej przez Sowietów w latach 1944-45, rodzina Horodniczych wyjechała do Wrocławia. Wychowanie patriotyczne połączone z młodzieńczym buntem spowodowały, że w nowym miejscu zamieszkania Janusz Horodniczy miał problemy w szkole. Po latach wspominał: „dawałem jawny upust moim zapatrywaniom. Na moją biedę buntownicze spostrzeżenia dotyczyły naszych i obcych wodzów wiszących w klasie zamiast Krzyża. Delikatnie mówiąc, te uwagi i moje poglądy nie przypadły kierownictwu szkoły do gustu. Wyrzucono mnie z trzaskiem.” W kolejnej wrocławskiej szkole podstawowej postawiono krnąbrnego ucznia do pionu, zostawiając go na drugi rok i to w ostatniej klasie. Na szczęście rodzice Janusza Horodniczego mieli pomysł jak zaradzić trudnej sytuacji syna. Wybawieniem od kłopotów miała okazać się Krajenka, w której posiadali bliskich krewnych.

 W mieście nad Głomią mieszkał między innymi stryj Janusza Horodniczego – Stanisław, który z zesłania na Syberię powrócił dzięki wstąpieniu do armii gen. Berlinga. Pobyt na nieludzkiej ziemi okupił jednak pogorszeniem stanu zdrowia, w tym utratą dwóch palców na skutek odmrożenia. Należy nadmienić, że Stanisław Horodniczy przez wiele lat był cenionym w regionie pedagogiem. W Krajence mieszkała także Anna Lachowicz – stryjenka Janusza. Pracowała jako nauczycielka w miejscowej szkole podstawowej. Jej mąż, Kostek Lachowicz, był zaś buchalterem w nadleśnictwie. Pomimo rozłąki z rodzicami Janusz Horodniczy z sentymentem odnosił się po latach do pobytu w Krajence. Oczywiście nie tylko dlatego, że ukończył miejscową szkołę podstawową z nagrodą jako najlepszy uczeń. Znacznie ważniejsze było dla niego bowiem to, co wpoili mu najbliżsi krewni. Chodziło o takie cechy jak: prawdomówność, punktualność, pracowitość i solidność. "To ideały, które we mnie zakorzeniono tak gruntownie, że do dziś stanowią podstawową dewizę mojego życia” - wspominał w jednym z wywiadów.  

Po Krajence kolejnym przystankiem w życiorysie Janusza Horodniczego stał się ponownie Wrocław. Zdał bowiem z wynikiem celującym egzamin do miejscowego Technikum Budowy Wagonów. Właśnie z tą szkołą związany był również początek jego działalności konspiracyjnej. W czerwcu 1951 roku wraz z dwoma przyjaciółmi (Bronisławem Ludkiewiczem oraz Bogusławem Grygorczykiem) założył bowiem antykomunistyczną grupę. Z czasem liczyła ona 30 osób. Była słabo uzbrojona. Posiadała jedynie pistolet, jedną rakietnicę oraz dwie kostki trotylu. Grupa prowadziła działalność werbunkową, propagandową (wymierzoną w ustrój komunistyczny) oraz rozsyłała listy z pogróżkami do dygnitarzy partyjnych. Ponadto miała na koncie udane akcje na siedziby ZMP we Wrocławiu. Ta o kryptonimie „Dzielnica” (6 lutego 1952 r.) polegała na włamaniu się do siedziby Związku Młodzieży Polskiej, zniszczeniu znajdujących się tam dokumentów, umieszczeniu antykomunistycznych haseł oraz zarekwirowaniu maszyny do pisania. Formacja planowała także wysadzenie mostu kolejowego, którym transportowano wojska sowieckie i broń (z braku środków technicznych odstąpiono jednak od realizacji tego pomysłu). Członkowie grupy szukali także kontaktu z innymi organizacjami na terenie kraju. To stało się jedną z przyczyn dekonspiracji. Główną rolę w rozbiciu grupy odegrali jednak zwerbowani przez UB tajni współpracownicy. Właśnie oni doprowadzili do serii aresztowań, które rozpoczęły się w sierpniu 1952 roku.

Procesy poszczególnych członków grupy miały miejsce od początku 1953 roku. Ten najważniejszy odbył się przed Wojskowym Sądem Rejonowym we Wrocławiu w dniach 28-31 stycznia. Sądzono w nim kierownictwo i założycieli kontrrewolucyjnej organizacji „Wrocław-Północ” (w aktach UB pojawiają się także nazwy „Batalion Młodzieżowy AK” oraz „Proletariat”). W ostatnim dniu procesu skazano: Janusza Horodniczego, Bogusława Grygorczyka oraz Bronisława Ludkiewicza na 15 lat pozbawienia wolności (na mocy amnestii kary zmniejszono pierwszym dwóm do 9 lat, a Ludkiewiczowi do 8 lat pozbawienia wolności), Jerzego Baniewicza na 10 lat pozbawienia wolności (na mocy amnestii karę zmniejszono do 6 lat). Jedyną kobietę w tym gronie, Irenę Flis, WSR we Wrocławiu skazał na 6 lat pozbawienia wolności (na mocy amnestii karę zmniejszono do 3 lat).

Janusz Horodniczy przetrzymywany był początkowo w siedzibie wrocławskiego WUBP, następnie w więzieniu we Wrocławiu. Później było Jaworzno, Rawicz oraz Strzelce Opolskie. W tym ostatnim Zakładzie Karnym pracował w kamieniołomach oraz przy piecach wapiennych. Było to katorżnicze i niezwykle niebezpieczne zajęcie. Ostatnim miejscem odbywania kary stało się Centralne Więzienie w Sieradzu, które opuścił w dniu 27 kwietnia 1956 roku na mocy amnestii. Po wyjściu na wolność nie prowadził już działalności antykomunistycznej. Mimo to był inwigilowany przez komunistyczną bezpiekę. Warto nadmienić, że zapiski o byłych członkach grupy „Wrocław Północ – Proletariat” („Batalion Młodzieżowy AK”) występują w dokumentach UB/SB niemal do końca istnienia systemu komunistycznego na ziemiach polskich. Do tego też czasu Janusz Horodniczy nie mógł rozwijać swoich licznych talentów. Stało się to możliwe dopiero po przeprowadzeniu transformacji ustrojowej po 1989 roku. 

żródła: akta IPN, 

You tube: Janusz Horodniczy opowiada o swojej książce "Młodsi od swoich wyroków" - YouTube

Janusz Horodniczy "Młodsi od swoich wyroków", wyd. Ludowa    Spółdzielnia Wydawnicza, 1997 r.

mutex/ocfipreoqyfb/mutex


Napisz komentarz
Komentarze
pochmurnie

Temperatura: 7°CMiasto: Złotów

Ciśnienie: 1010 hPa
Wiatr: 15 km/h

ReklamaMarcin Porzucek - Poseł na Sejm RP
KOMENTARZE
Autor komentarza: ZłotowiankaTreść komentarza: A Złotowskie Aktualności już wybielają tego pana w swojej gazecie....żal.plData dodania komentarza: 25.04.2024, 19:45Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!Autor komentarza: realiaTreść komentarza: Znając życie, teraz to się pewnie zaczęło urabianie i przekupywanie sąsiadów przez B. I ci, co wcześniej na niego narzekali, teraz stchórzą i schowają głowę w piasek, żeby mieć święty spokójData dodania komentarza: 25.04.2024, 10:07Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!Autor komentarza: KasiaTreść komentarza: Znajoma mówi ×DData dodania komentarza: 25.04.2024, 00:47Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!Autor komentarza: To tylko postępTreść komentarza: Panie są atrakcyjne. Dlatego dobór kreacji przez tego Pana zrozumiały. Kwiaty i wino już nie w modzie.Data dodania komentarza: 24.04.2024, 21:05Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!Autor komentarza: RTreść komentarza: Obie Panie nosza nazwisko, ktore od razu mowi ze lepiej im nie wierzyc. Znajomy mieszka blisko i mowi ze szczekanie tego psa slychac nawet pod blokiem. Co do interwencji prezesa to rzeczywiscie emocje wziely gory. U mnie na klatce zdarzaly sie dziwne akcje, wrzask kobiety o 2 w nocy itd ale zawsze przed wyjsciem na klatke sie ubieralem...Data dodania komentarza: 24.04.2024, 20:01Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!Autor komentarza: Dr VirionTreść komentarza: Szaty mają drugorzędne znaczenie. Zapewne umowa tego nie reguluje. Natomiast tu mowa m.in. o ochronie wizerunku. Był w pracy i wykonywał czynności urzędowe lub nie. Tu jest istotą sporu. Stąd taka narracja na zlotowskie.pl.Data dodania komentarza: 24.04.2024, 16:02Źródło komentarza: Oda do dupy - odpowiadamy prawnikom!
Reklama
News will be here
Reklama