Ksiądz Bolesław Domański zmarł 21 kwietnia 1939 roku w Berlinie. W tym tygodniu przypada zatem 85. rocznica tego wydarzenia. Jedne z ostatnich jego słów brzmiały: „Lud polski się nie da!”. Czy Ksiądz Patron odszedł z tego świata z przyczyn naturalnych? A może do jego śmierci przyczyniły się osoby trzecie?
Pamięć o niektórych bohaterach umiera wraz z nimi. Czasami jednak udaje się ją wskrzesić. Tak stało się w przypadku ks. Jana Pozorskiego, który przyszedł na świat 18 października 1876 roku w Krajence (powiat złotowski). W 2020 roku przypomniałem o życiu i dokonaniach tego duchownego w publikacji "Krajeńskie drogi do Niepodległej". Od tamtej pory byłem na dwóch wykładach o Powstaniu Wielkopolskim i jego Bohaterach, które miały miejsce w Muzeum Ziemi Złotowskiej. Na żadnym z nich nie wspomniano o ks. Janie Pozorskim. Dlatego postanowiłem napisać ten artykuł, który ukazuje się w ramach cyklu: „Duchowieństwo z Krajny”.
W 2018 r. ukazała się praca zbiorowa pt. Leksykon Krajny. W kolejnych latach seria ta nie była jednak kontynuowana. Spowodowała to zapewne krytyka, która spadła na autorów publikacji (np. ze strony prof. Zdrenki). Niewątpliwie w wielu miejscach miała ona swoje racjonalne uzasadnienie. W opracowaniu pominięto m.in. mnóstwo ciekawych postaci. Takim przykładem jest Franciszek Ksawery Rydzyński.
Okres PRL odbierany jest współcześnie w pozytywny sposób. Odbywa się to oczywiście wbrew faktom historycznym. Był to bowiem czas budowania komunistycznego totalitaryzmu na ziemiach polskich. Jego lewicowe korzenie sprawiają jednak, że np. wielu współczesnych polityków zainteresowanych jest w utrzymywaniu tego rodzaju kłamliwego przekazu. To rzecz jasna usprawiedliwienie dla wyborów życiowych ich samych lub ich najbliższych. Dziś te same osoby, ich zstępni oraz dalsi lub bliżsi krewni chcą nam zbudować wspólną Europę, nowy ład pozbawiony wszelkiej normalności i ograniczyć wolność pod płaszczykiem ekologii lub walki z globalnymi zagrożeniami (np. covid). Historia jest nauką o przeszłości, ale opowiada też o przyszłości. Dlatego warto posłuchać ludzi, którzy żyli w czasach deptania wszelkich wolności. Zapraszamy na relację ks. Jerzego Ptacha, który opowiada m.in. o prześladowaniach duchowieństwa w czasach PRL.
Ksiądz Bernard Witucki spędził w Krajence ponad 4 lata. Pomimo stosunkowo krótkiego pobytu na trwałe zapisał się w pamięci wielu mieszkańców miasta nad Głomią. Potwierdzają to chociażby listopadowe wypominki, w których dość często wymieniane jest jego nazwisko. Pomimo niezwykle bogatego życiorysu, w którym tak pięknie połączył wiarę w Boga ze służbą dla Rzeczpospolitej, nie doczekał się żadnej formy upamiętnienia na Krajnie. Co więcej, stanowcza postawa w okresie sowieckiej okupacji spowodowała, że niektóre środowiska wciąż niechętnie odnoszą się do do jego osoby, dopisując lub ujmując kolejne epizody w jego biografii.
W okresie od maja do października 1945 r., na terenie kilku miejscowości, które obecnie położone są na ziemiach powiatów pilskiego i złotowskiego, doszło do zawiązania antykomunistycznej organizacji o nazwie Armia Krajowa – Obszar Pomorze. Inicjatorem jej utworzenia był por. Tadeusz Tracz Komentowski. Trzy grupy, które wchodziły w jej skład, powstały w gminie Miasteczko Krajeńskie. Zaprzysiężenie konspiratorów miało miejsce w obecności tamtejszego proboszcza, księdza Jana Baranowskiego.
Blisko 80 km od Krajenki (Wielkopolska) znajduje się wieś Krajenki. Ta malownicza miejscowość położona koło Tucholi zasłynęła dzięki o. Hilaremu Januszewskiemu. Wymieniony duchowny zmarł 25 marca 1945 r. w niemieckim obozie koncentracyjnym w Dachau. 13 czerwca 1999 r. został włączony w poczet błogosławionych Kościoła katolickiego. Niewykluczone, że kiedyś tego zaszczytu dostąpi także inny duchowny o tym samym nazwisku, który również oddał swoje młode życie za Boga i Ojczyznę. Mowa o ks. Antonim Wojciechu Januszewskim, który urodził się w mieście Krajenka.
„Walczyliśmy i walczymy o Wielką, Wolną i Niepodległą Polskę. W tej walce nie ustaniemy aż do ostatecznego zwycięstwa”. Te wzniosłe i pełne patriotyzmu słowa, które widnieją w dokumentach zarekwirowanych przez komunistyczną bezpiekę, pochodziły od księdza Klemensa Średzińskiego. Biografia byłego proboszcza parafii w Bługowie wciąż zawiera wiele tajemnic. Pozwala jednak na stwierdzenie, że należał do grona najlepszych synów Narodu Polskiego. Był bowiem jednym z wielu Bohaterów, którzy w czasach niemieckiej i sowieckiej okupacji ukazali w pełni, co to znaczy nosić w sobie gen polskości.
20 listopada 1946 roku w Ilustrowanym Kurierze Polskim ukazał się krótki tekst anonimowego autora, który podpisał się jako „Autochton Ziemi Złotowskiej”. W artykule mowa była o bohaterze, który miał ogromne zasługi dla utrzymania polskości na Krajnie. Nie był to jednak tekst pełen patosu. Raczej głos wyrzutu w kierunku ówcześnie żyjących osób. Autor ubolewał m.in. nad tym, że tak szybko zapomniano o wielkim człowieku. Na dowód tego przywołał opłakany stan jego nagrobka.
Walka reżimu komunistycznego z Kościołem katolickim w Polsce charakteryzowała się różnym poziomem intensywności. Nie ma jednak najmniejszych wątpliwości, że toczyła się przez cały okres panowania tzw. ”władzy ludowej”. Swoje apogeum osiągnęła w latach 1951-53. Moment początkowy wiąże się z aresztowaniem ordynariusza kieleckiego księdza biskupa Czesława Kaczmarka, które miało miejsce 20 stycznia 1951 r. Rok później nastąpiły zatrzymania duchownych z Kurii Krakowskiej (proces toczył się w styczniu 1953 r. przed WSR w Krakowie). Kolejna symboliczna data to 25 września 1953 roku, kiedy to władza komunistyczna nie wahała się uwięzić Prymasa Polski, ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. W tej totalnej wojnie na wyniszczenie Kościoła katolickiego w Polsce ogromną ofiarę ponieśli również niżsi rangą duchowni, którzy pełnili posługę duszpasterską w parafiach, zakonach i różnych instytucjach kościelnych.